FTC oskarża giganta technologicznego o nielegalne praktyki monopolistyczne. Stawką są nie tylko dwa kluczowe produkty Meta – Instagram i WhatsApp – ale także przyszłość przejęć w całym sektorze technologicznym.
FTC oskarża giganta technologicznego o nielegalne praktyki monopolistyczne. Stawką są nie tylko dwa kluczowe produkty Meta – Instagram i WhatsApp – ale także przyszłość przejęć w całym sektorze technologicznym. Kolaż: KENNY HOLSTON/AFP/East News
Reklama.

W Waszyngtonie ruszył jeden z najważniejszych procesów antymonopolowych ostatnich lat – amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) przeciwko Meta. 

FTC oskarża giganta technologicznego o nielegalne praktyki monopolistyczne. Stawką są nie tylko dwa kluczowe produkty Meta – Instagram i WhatsApp – ale także przyszłość przejęć w całym sektorze technologicznym.

"Lepiej kupić niż konkurować"

Sprawa dotyczy zakupu przez Meta (wówczas Facebook) Instagrama w 2012 roku za miliard dolarów oraz WhatsAppa dwa lata później – za rekordowe 22 miliardy dolarów

FTC twierdzi, że nie były to zwykłe transakcje biznesowe, ale celowe działania mające na celu zduszenie konkurencji i utrzymanie dominacji na rynku usług społecznościowych.

Czytaj także:

Zdaniem Komisji, Meta nie radziła sobie z konkurencją, więc zamiast rozwijać lepsze rozwiązania, po prostu kupowała obiecujące startupy. Dowodem w sprawie są m.in. maile Marka Zuckerberga, w których miał stwierdzić, że "lepiej kupić niż konkurować". 

Trudno o bardziej dosłowną deklarację zamiarów.

Co chce osiągnąć FTC?

Komisja domaga się przywrócenia uczciwej konkurencji – a to może oznaczać przymusową sprzedaż Instagrama i WhatsAppa. Jeśli sąd przychyli się do tego wniosku, byłby to bezprecedensowy cios dla Meta. 

Instagram generuje nawet połowę przychodów reklamowych firmy w USA, a WhatsApp to jedna z najpopularniejszych platform komunikacyjnych na świecie.

Czytaj także:

FTC argumentuje, że przejęcia zaszkodziły nie tylko konkurencji, ale i konsumentom. Facebook – już jako właściciel obu aplikacji – miał obniżyć jakość usług, pogorszyć ochronę prywatności i utrudnić reklamodawcom efektywne dotarcie do użytkowników.

Meta: "To nie monopol, to sukces"

Meta odpiera zarzuty, twierdząc, że rynek został przez FTC sztucznie zawężony. Firma przekonuje, że nie rywalizuje wyłącznie z mniejszymi aplikacjami społecznościowymi, ale również z gigantami jak TikTok, YouTube czy iMessage. Gdy uwzględni się te platformy – przekonuje Meta – trudno mówić o monopolu.

Zdaniem prawników firmy, Instagram i WhatsApp nie osiągnęłyby obecnego sukcesu bez zasobów i doświadczenia Meta. Co więcej, nie ma – ich zdaniem – żadnych dowodów, że użytkownicy czy reklamodawcy stracili na tych przejęciach.

Czytaj także:

Relacje Marka Zuckerberga i Donalda Trumpa

Proces zbiega się z początkiem drugiej kadencji Donalda Trumpa, który otwarcie krytykował Meta za rzekome cenzurowanie konserwatywnych treści. 

Od tego czasu relacje Zuckerberga z Trumpem uległy ociepleniu – Meta wsparła fundusz inauguracyjny prezydenta kwotą miliona dolarów, a do zarządu firmy dołączył sojusznik Trumpa – szef UFC, Dana White.

W styczniu Trump mianował nowego przewodniczącego FTC, Andrew Fergusona, a następnie zwolnił dwóch demokratycznych komisarzy, co wywołało oskarżenia o polityczne naciski. 

Czytaj także:

Symboliczna bitwa o przyszłość big techów

Sam proces może potrwać ponad miesiąc, ale ewentualne kary – w tym decyzja o rozdzieleniu firm – zapadną dopiero w kolejnym etapie, który może przeciągnąć się o lata. Nie ma więc mowy o natychmiastowej sprzedaży aplikacji. 

Jeśli jednak sąd orzeknie o rozdzieleniu, Instagram i WhatsApp mogłyby zostać przekształcone w niezależne podmioty – już nie w takiej formie, jaką miały przed przejęciem, ale jako obecne, rozwinięte platformy.

Jak podkreśla profesor Andrew Gavil z Howard University, największym wyzwaniem byłoby techniczne "rozplątanie" usług, które przez lata zostały mocno zintegrowane z ekosystemem Meta.

Czytaj także:

Proces FTC vs Meta to nie tylko starcie o dwa popularne produkty. To próba wyznaczenia granic, w jakich największe firmy technologiczne mogą się rozwijać i przejmować konkurencję. Może stać się punktem zwrotnym w historii regulacji big techów.