
Kiedy sztuczna inteligencja zaczęła być ogólnodostępna, dzięki narzędziom jak ChatGPT, wiele osób miało nadzieję, że będzie robiła za nas analizy, research, podrzuci pomysł, znajdzie rozwiązanie. I choć część osób rzeczywiście traktuje AI jako kompetentnego współpracownika, to największym zainteresowaniem cieszą się raczej te mniej ambitne efekty współpracy człowieka ze sztuczną inteligencją.
I szybko urastają do rangi trendów internetowych.
Studio Ghibli i lalka Barbie
Dziś podczas scrollowania mediów społecznościowych nadal można trafić na spóźnialskich, którzy tydzień po całym zamieszaniu, postanowili wrzucić swoje zdjęcie przerobione na styl Studia Ghibli. A algorytm postanowił nam o nich przypomnieć.
To już niedobitki. Przecież niewstrzelenie się w pierwsze godziny funkcjonowania trendu skutkuje raczej wytykaniem palcami przez konkurencję aniżeli reakcjami klientów typu "o wow, jacy jesteście na czasie, chyba muszę coś od was kupić".
Cyfrowy kurz nie zdążył jeszcze opaść po tym, jak wszyscy rozgrzewali swoje klawiatury do czerwoności pisząc prompty z prośbą o przeróbkę własnych zdjęć na styl japońskiego studia animacyjnego. A już mamy kolejny trend, który od weekendu ma swoje 5 minut na Instagramie.
"Przekształć to zdjęcie w realistyczną lalkę Barbie w kolorowym pudełku" – od tych słów tysiące (o ile nie miliony) osób zaczęło rozmowę z ChatemGPT w ostatnich dniach.
A na profilach – szaleństwo publikacji.
Nieekologiczna sztuczna inteligencja
Pozornie niewinna zabawa ma jednak swoje ekologiczne konsekwencje. AI, choć jest nienamacalna, nie działa w próżni. Jej funkcjonowanie możliwe jest dzięki wirtualnej chmurze, ale ta w niczym nie przypomina lekkiego obłoczka dryfującego po niebie.
Funkcjonowanie internetu ma swój bardzo przyziemny aspekt – centra danych. To ogromne budynki lub całe kompleksy, wypełnione serwerami i infrastrukturą sieciową. Całe wypełnione wydającymi się nie kończyć rzędami sprzętu.
Funkcjonowanie takich miejsc niesie ze sobą obciążenie dla środowiska w postaci zużycia energii, wody do chłodzenia sprzętu, generowanych emisji oraz produkcji i utylizacji urządzeń elektronicznych.
Sztucznej inteligencji bardzo chcę się pić
Każda odpowiedź generowana przez sztuczną inteligencję to nawet miliardy wykonanych obliczeń. Do zasilenia komputerów, które za nimi stoją, niezbędna jest ogromna energia.
Samo generowanie obrazów jest najbardziej energochłonnym zadaniem, które dziś wykonuje AI. Stworzenie 1 tys. obrazów przy użyciu potężnego modelu generuje emisje dwutlenku węgla takie same jak 7,5-kilometrowa przejażdżka samochodem napędzanym benzyną.
Rozmowa z AI to nie tylko dodatkowe emisje dwutlenku węgla, ale i zużycie wody. ChatGPT podczas generowania odpowiedzi na prompt typu: "Pokaż, jak wyglądałby mój pies, gdyby był człowiekiem" i późniejszego doskonalenia obrazka wypija ok. 0,5 litra wody.
A teraz pomyśl, że gdy publikowanie takich grafik staje się internetowym trendem, w każdej minucie na całym świecie tysiące osób wylewa taką małą butelkę.
Według Business Energy UK finalnie kończymy z ponad miliardem litrów wody zużywanych każdego tygodnia przez ChatGPT.
"Ograniczenie emisji może stanowić wyzwanie"
Środowiskowy koszt rozwoju sztucznej inteligencji ponosimy wszyscy, choć jak to zawsze bywa, największymi emitentami nie są sami użytkownicy, a wielkie korporacje rozwijające najnowsze technologie.
Publikowane przez nie dane i przyjmowane postawy przypominają bezradne rozkładanie rąk, a wniosek nasuwa się sam: działanie zgodne z poszanowaniem środowiska na dobre przegrało z rozwojem AI.
W raporcie środowiskowym Microsoftu firma ujawniła, że w latach 2021–2022 jej globalne zużycie wody wzrosło o ponad jedną trzecią. Z kolei według najnowszego raportu środowiskowego Google emisje gazów cieplarnianych w 2023 r. były o 48 proc. wyższe niż w 2019 r.
To lata intensywnych prac nad sztuczną inteligencją.
Ostatnio Google samo przyznało – mimo że celem firmy jest osiągnięcie zerowej emisji netto do 2030 r., "w miarę dalszego włączania sztucznej inteligencji do naszych produktów ograniczenie emisji może stanowić wyzwanie".
Czy kogoś to interesuje?
Już dziś infrastruktura potrzebna do utrzymania wszystkich systemów sztucznej inteligencji zużywa tyle samo energii elektrycznej, co mały kraj. Szacuje się też, że do 2030 roku tylko chińska infrastruktura zużyje więcej wody, niż wszyscy mieszkańcy Korei Południowej.
Ostatnio były dyrektor generalny Google i członek zarządu Apple Inc., a obecnie przewodniczący komitetu wykonawczego rady dyrektorów Alphabet Eric Schmidt przed Kongresem stwierdził, że zapotrzebowanie sztucznej inteligencji na globalną energię elektryczną wzrośnie z obecnych 3 proc. do 99 proc.
To bardzo skrajne i odważne szacunki. Schmidt wiąże je z nadejściem superinteligencji, co do której wielu ekspertów pozostaje jednak sceptycznych, twierdząc, że na jej nadejście musimy jeszcze trochę poczekać.
"To, czego od was potrzebujemy to energii we wszystkich formach – odnawialnej, nieodnawialnej, jakiejkolwiek. Tak musi być i to szybko" – dodał Schmidt przed amerykańskimi ustawodawcami.
Warto więc dwa razy zastanowić się nad tym, czy kilkusekundowa radość z uzyskania swojej podobizny w wersji Barbie, czy spojrzenie naszego kota przeniesione ze zwierzaka na losową twarz wygenerowanego człowieka jest tego warte.
Bo czy kogoś realnie to interesuje?
Zaryzykuję stwierdzenie, że i tak jedyną osobą, która chce zobaczyć, jak widzi cię AI, jesteś ty, a nie setki znajomych w mediach społecznościowych.