Europie coraz trudniej jest samodzielnie stworzyć konkurencję dla amerykańskich gigantów, a lokalny kapitał znów przegrywa z globalnymi funduszami inwestycyjnymi.
Europie coraz trudniej jest samodzielnie stworzyć konkurencję dla amerykańskich gigantów, a lokalny kapitał znów przegrywa z globalnymi funduszami inwestycyjnymi. Kolaż: INNPoland, Artur Szczepanski/REPORTER

FreeNow, jedna z trzech największych aplikacji do zamawiania przejazdów w Europie, trafia w ręce amerykańskiego konkurenta – firmy Lyft. Cena? 175 milionów euro. W branży, w której wartość rynkowa liczona jest w miliardach, to niewiele. Ale ta sprzedaż mówi o wiele więcej niż tylko o wartości jednej aplikacji. To historia o zmianach w miejskiej mobilności, przewadze technologicznej, sile kapitału i o tym, dlaczego Europa zostaje w tyle.

REKLAMA

FreeNow to marka, którą zna większość mieszkańców miast korzystających z aplikacji do zamawiania taksówek.

Powstała w Hamburgu w 2009 roku jako myTaxi, a dopiero później – pod skrzydłami koncernów BMW i Mercedes-Benz – zmieniła nazwę i profil działalności. FreeNow działa dziś w 150 miastach w dziewięciu krajach Europy i ma 50 milionów zarejestrowanych użytkowników. 

Mimo to, w  oczach niemieckich właścicieli aplikacja nie spełniła pokładanych w niej nadziei.

Biznes przewozowy to branża skali

Biznes przewozowy to branża skali. Bez dużej liczby przejazdów, kierowców i globalnego zasięgu trudno osiągnąć rentowność. A ta przyszła do FreeNow dopiero po 15 latach. Zbyt późno i widocznie zbyt mała. 

Czytaj także:

W dodatku Uber, który pojawił się na rynku rok później niż FreeNow, zdążył już przejąć ogromną część europejskich klientów dzięki konkurencyjnym cenom i agresywnej ekspansji.

Lyft kupuje FreeNow

FreeNow został sprzedany za 175 milionów euro. Wartość transakcji odpowiada mniej więcej połowie rocznych przychodów firmy – co w świecie technologii i przewozów jest okazją, jeśli nie wręcz przeceną.

Dla Lyft, drugiego po Uberze gracza w USA, to szansa na ekspansję na nowym rynku. Amerykanie zyskują dostęp do europejskiej bazy użytkowników i sprawdzonego systemu, nie wydając przy tym fortuny. 

Czytaj także:

Lyft, mimo że wciąż pozostaje w cieniu Ubera, inwestuje w nowe technologie, w tym autonomiczne pojazdy. 

Lokalny kapitał przegrywa z globalnymi funduszami

BMW i Mercedes zainwestowały miliardy euro w budowanie kompleksowej oferty miejskiej mobilności – od taksówek, przez car-sharing, po usługi parkowania i ładowania. Dziś, krok po kroku, pozbywają się tych aktywów. 

ShareNow trafiło do Stellantis, teraz FreeNow do Lyft. Dla BMW i Mercedesa widocznie bardziej opłacalne okazuje się być skupienie na rozwoju własnych rozwiązań technologicznych, niż dalsze angażowanie się w biznes, w którym pozostają w tyle.

Czytaj także:

Drugim powodem może być to, że rewolucja w miejskim transporcie postępuje wolniej, niż zakładano. Wizja superaplikacji, która łączy hulajnogi, taksówki, rowery i samochody w jednym narzędziu, nie zyskała masowego zainteresowania. 

FreeNow chciało iść tą drogą, ale nie zdołało przebić się z modelem kompleksowej oferty

Europie coraz trudniej jest samodzielnie stworzyć konkurencję dla amerykańskich gigantów, a lokalny kapitał znów przegrywa z globalnymi funduszami inwestycyjnymi.