
Stany Zjednoczone dokonały nalotów bombowych na infrastrukturę nuklearną w Iranie. W odpowiedzi parlament Iranu zatwierdził blokadę Cieśniny Ormuz. Po takich wydarzeniach można spodziewać się eskalacji również na rynkach, ale jest dziwnie spokojnie. Nie licząc kryptowalut. Ekspert podaje przyczyny.
Cieśnina Ormuz jest kluczową żyłą w systemie dostaw ropy, przepływa przez nią ok. 20 proc. światowych zapasów, czyli blisko 17,4 mln baryłek. Po eskalacji konfliktu i jej blokadzie można się spodziewać, że zobaczymy reakcje giełdy równie gwałtowne, jak przy rozpoczęciu konfliktu.
Tymczasem jest umiarkowana, z wyjątkiem kryptowalut.
Dlaczego rynki zachowują się w ten sposób? Przyjrzyjmy się sytuacji.
Krach kryptowalut
Kryptowaluty zareagowały pierwsze z prozaicznego powodu – większość giełd papierów wartościowych nie pracuje przez weekendy. Przez 24 godziny od eskalacji konfliktu przez Stany Zjednoczone, bitcoin spadł o ponad 3 proc., do mniej niż 99 tys. dolarów. To najniższy wynik od maja.
Cały rynek kryptowalut odnotował 4 proc. straty, ze szczególnym krachem wśród innych krypto i łącznie 90 mld dolarów spadku, do 3,7 bln dolarów.
Wedle badań CoinGlass, spadek bitcoina wywołał wymuszoną sprzedaż na zagranicznych platformach, takich jak Binance i Bybit.
Od weekendu rynek kryptowalut odrobił trochę strat, w niedzielę wieczór bitcoin powrócił do ok. 101 tys. dolarów.
Masowa sprzedaż była efektem szoku po ataku USA oraz obaw o sytuację geopolityczną, ze szczególnym uwzględnieniem groźby o zamknięte Cieśniny Ormuz.
Co prowadzi nas do rynku ropy.
Co się dzieje z ropą?
Otwarcie giełdy po weekendzie powitało ropę naftową Brent i WTI o 5 proc. wyżej, najwięcej od początku bieżącego roku. Co szybko zostało zneutralizowane do 1 proc. wzrostu. Jak podaje nam ekspert, wystarczyła nieco ponad godzina.
Najważniejszy powód jest taki, że choć Iran zapowiedział blokadę cieśniny, w rzeczywistości jej nie zablokował, a tankowce do tej pory bez przeszkód odbywają swoją trasę.
Michał Stajniak
icedyrektor Działu Analiz XTB
Obecna sytuacja nie ma również wpływu na sytuację złotego.
Na podobnej zasadzie w chwilę po amerykańskim ataku główny izraelski indeks TA-125 zaliczył wyraźny wzrost, po czym entuzjazm upadł i utrzymuje się niewiele ponad wcześniejszym poziomem (z 2898 pkt. w porównaniu do niedzielnego 2893 pkt.). Sytuacja ożywiła inwestorów, ale jak wskazują zagraniczni eksperci, jest to standardowa reakcja przy każdej wojnie, w którą ten kraj jest zaangażowany.
Co dalej z Cieśniną Ormuz?
Wszystko zależy od dalszych działań Iranu i ewentualnej eskalacji konfliktu. Faktyczna, aktywna blokada cieśniny mogłaby wywołać kryzys cen ropy. Cytowany przez CNN Rob Thummel z firmy inwestycyjnej Tortoise Capital wskazał, że potencjalne zakłócenia na tym szlaku morskim mogą spowodować wzrost cen ropy do 100 dolarów za baryłkę.
Podkreślił, że cieśnina Ormuz jest niezbędna dla zdrowia światowej gospodarki. Ostateczną decyzję w sprawie blokady Cieśniny ma podjąć Najwyższa rada Bezpieczeństwa Narodowego Iranu.
Większość ropy płynącej z Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu, Iraku, Iranu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich trafia do krajów azjatyckich i przede wszystkim Chin.
Sekretarz stanu USA Marco Rubio zwrócił się do Chin o podjęcie działań, które mają zapobiec zamknięciu Cieśniny Ormuz. Stwierdził również, że blokada byłaby "samobójstwem gospodarczym" dla Iranu.
I coś w tym jest, bo Iran sam przecież korzysta z tego szlaku. Co więcej, mógłby sprowokować państwa Zatoki Perskiej, którym również zaszkodziłby w interesach.
Jeśli jednak do blokady nie dojdzie, obserwatorzy rynków wskazują, że w czasie konfliktu zmiany pozostaną umiarkowane.
Sytuacja w Polsce
Adam Szłapka, rzecznik rządu Donalda Tuska uspokoił, mówiąc, że w Polsce mamy zapasy ropy naftowej na kolejne 96 dni. Dodał, że nasze dostawy są zdywersyfikowane. Importujemy ją z Norwegii, USA, Arabii Saudyjskiej, która posiada naftoporty również na Morzu Czerwonym.
– W tej sytuacji ropa nie musi przepływać przez cieśninę Ormuz – powiedział.
