"To krytyczna dekada: tempo wywołanego przez człowieka globalnego ocieplenia osiągnęło najwyższy poziom w historii".
"To krytyczna dekada: tempo wywołanego przez człowieka globalnego ocieplenia osiągnęło najwyższy poziom w historii". Ilus.: REUTERS/Konstantinos Anagnostou

Świat niebezpiecznie zbliża się do przekroczenia granicy 1,5°C globalnego ocieplenia – progu uznanego za kluczowy dla uniknięcia najgroźniejszych skutków kryzysu klimatycznego. Według najnowszego raportu, jeśli emisje nie zostaną gwałtownie ograniczone, budżet węglowy może się wyczerpać w ciągu zaledwie trzech lat.

REKLAMA

Wiodący naukowcy klimatyczni ostrzegają, że ludzkość może zmierzać do przekroczenia krytycznego progu ocieplenia o 1,5°C (globalny cel temperaturowy z Porozumienia Paryskiego) w ciągu zaledwie trzech lat. Próg ten, jeśli zostanie przekroczony, może zdefiniować przyszłość globalnej odporności klimatycznej.

Czerwona granica

Niedawne badanie z Priestley Centre Uniwersytetu w Leeds, w które zaangażowanych było ponad 60 światowych ekspertów klimatycznych, podkreśla niepokojący trend: pomimo wielokrotnych zobowiązań do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, świat nadal spala rekordowe ilości węgla, ropy i gazu, a także wycina bogate w węgiel lasy.

Piers Forster, dyrektor Centrum, stwierdza dosadnie: "Wszystko zmierza w złym kierunku".

Czytaj także:

Budżet węglowy, czyli maksymalna ilość CO₂, którą możemy wyemitować, aby utrzymać ocieplenie poniżej określonego progu, po raz pierwszy obliczony w 2020 roku, szacował, że gdyby globalne emisje nie przekroczyły około 500 miliardów ton CO₂ mięlibyśmy wciąż 50 proc. szans na utrzymanie ocieplenia poniżej 1,5°C

No początku 2025 roku w budżecie pozostało zaledwie 130 miliardów ton, co sugeruje, że jeśli emisje nie zostaną zmniejszone, zostanie on w pełni wykorzystany w ciągu trzech lat.

Jak gwóźdź do trumny

Problem pogłębia gwałtowny wzrost emisji po niskich poziomach z okresu pandemii. 

Przyczynia się do tego wzrost zużycia energii – zwłaszcza klimatyzacji podczas fal upałów – oraz wylesianie związane z El Niño (zjawisko polegające na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie wysokich temperatur w strefie równikowej Pacyfiku) i pożarami lasów. 

Cel 1,5°C, zapisany w Porozumieniu Paryskim (międzynarodowej umowie klimatycznej z 2015 roku), nie jest przypadkowy. Każde 0,1°C ma znaczenie: każdy kolejny wzrost przynosi intensywniejsze fale upałów, powodzie, susze, pożary lasów i burze, odzwierciedlając poważne ostrzeżenia ONZ i Światowej Organizacji Meteorologicznej. 

Czytaj także:

Co ważne, rok 2024 na krótko przekroczył granicę 1,5°C – co, choć nie jest trwałym naruszeniem, sygnalizuje niebezpieczny trend. A według niektórych udowadnia nawet, że cel opisany w Porozumieniu Paryskim nie jest realny.

Zeke Hausfather, naukowiec klimatyczny z Berkeley Earth i Stripe, powiedział magazynowi The Guardian, że cel 1,5°C jest teraz "martwy jak gwóźdź do trumny", twierdząc, że świat zbyt długo czekał z działaniem.

Krytyczna dekada

Mimo ponurych prognoz, autorzy badania podkreślają, że następne kilka lat jest kluczowych: szybkie i znaczne redukcje emisji, odważna polityka klimatyczna i transformacyjna zmiana w zachowaniach społecznych wciąż mogą zmienić trajektorię. 

"To krytyczna dekada: tempo wywołanego przez człowieka globalnego ocieplenia osiągnęło najwyższy poziom w historii" – piszą autorzy badania. "Jednak jest to również dekada, w której można by się spodziewać, że globalne emisje gazów cieplarnianych osiągną swój szczyt i zaczną znacząco spadać".

Źródło: Ecowatch.

Czytaj także: