
Nieformalna redukcja etatów, bez odprawy, bez zwolnienia, bez rozmowy. Quiet firing to strategia, która ma sprawić, że sam się zwolnisz. W 2025 roku zjawisko nabiera na sile. – Moje zadania zostały przekazane osobie, która pracowała w firmie dopiero 3 miesiące. Mnie zaczęły przypadać już tylko obowiązki asystenckie. To wpłynęło na moją wypłatę. Nagle nie miałam już możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy przy projektach, została mi sama podstawa. Zwolniłam się – wspomina Paulina.
Właśnie się dowiedziałeś, że w zeszły weekend wszyscy świetnie bawili się na integracji. Ty nie dostałeś zaproszenia. Nie dostałeś też podwyżki, o którą prosisz od kilku miesięcy. Przerzucili cię do projektu, w którym nikt nie chce pracować? Prawie nie ma cię w grafiku? Być może twój pracodawca jest w trakcie quiet firing.
Quiet firing. Wszystko po to, żebyś wreszcie się zwolnił
Quiet firing (ciche zwolnienie) to proces cichego wypychania pracowników. Pracodawca lub menedżer nie zwalnia pracownika bezpośrednio, ale celowo tworzy mu niekorzystne warunki pracy, by ten finalnie sam zrezygnował. A można to osiągnąć na wiele sposobów.
To m.in. brak awansów lub podwyżek przez długi czas, odbieranie ciekawych projektów i zadań, ignorowanie, celowe pomijanie w spotkaniach lub decyzjach, zwiększanie obciążenia pracą bez uzasadnienia czy stawianie nierealnych oczekiwań bez wsparcia.
Według raportu Resume Templates z maja 2025 r., 53 proc. amerykańskich firm stosuje lub planuje ciche zwolnienia. 42 proc. z nich już rozpoczęło te działania, a 11 proc. planuje je rozpocząć jeszcze w tym roku.
"Zdarzyło mi się to. Zrobiłam się za stara dla kadry zarządzającej, więc zmniejszyli moje obciążenie pracą i poziom skomplikowania przydzielanych mi zadań, więc w zasadzie nie miałam nic do roboty przez wiele godzin w ciągu dnia. Odeszłam na emeryturę wcześniej niż planowałam. Wiem, że zdarzyło się to wielu starszym kobietom, z którymi pracowałam" – podzieliła się swoją historią Roxanne, jedna z użytkowniczek LinkedIna.
A jak to wygląda w Polsce?
Quiet firing po polsku
– Wszystko zaczęło się od zwrócenia uwagi przełożonej. Jej komunikacja zawsze była bardzo agresywna. Zamiast pomóc mi w rozwiązaniu problemu, skupiała się na tym, że on w ogóle występuje – opowiada mi Paulina. – No i się zaczęło. Zaczęłam być odsuwana od projektów. Z innego zostałam usunięta. W końcu padła propozycja darmowej koordynacji wydarzenia, przy którym wcześniej pracowałam.
Takich historii jest więcej. Paulina wspomina o swojej bliskiej koleżance: – U niej było podobnie. Była odsuwana od projektów, nie dostała podwyżki rocznej.
24-letnia Kasia zaznacza, że w gastro to niemal norma.
– Dla mojego pracodawcy problematyczne było to, że nie zawsze byłam dostępna. Łączyłam pracę w kawiarni ze studiami, więc często odmawiałam. Któregoś dnia po prostu zobaczyłam, że nie ma mnie w grafiku – wspomina.
Dlaczego pracodawcy decydują się na taką praktykę? Wspomniane już badanie wykazało, że część pracodawców uważa, że ciche zwalnianie ułatwia zarządzanie pracownikami o słabych wynikach (47 proc.). Dla 41 proc. to sposób na pozbycie się konkretnych osób, szczególnie tych, które preferują pracę zdalną. Inne motywacje to uniknięcie odpraw (34 proc.), zmniejszenie ryzyka prawnego (34 proc.) oraz uniknięcie negatywnego PR-u związanego z formalnymi zwolnieniami (32 proc.).
"Zaczęły mi przypadać już tylko obowiązki asystenckie"
Na zjawisko zwrócono uwagę dopiero w tym roku. Za jego pierwowzór można uznać quiet quitting, o którym głośno było już w 2022 roku. Trend sprzed kilku lat stał się dla pokolenia Z sposobem na manifestowanie sprzeciwu wobec kultury przepracowania i poświęcania się pracy. Popularne na TikToku filmy pokazywały młode osoby, które dokumentowały to, jak ograniczają swoje zaangażowanie w pracę do minimum.
Zetki wykonywały jedynie podstawowe obowiązki, nie wychodziły z dodatkową inicjatywą, twierdząc, że przecież nierozerwalnym elementem spędzenia 8 godzin w biurze jest zagadanie się ze znajomym przy kawie czy scrollowanie Instagrama raz na jakiś czas.
Quiet firing stało się poniekąd odpowiedzią pracodawców.
– Moje zadania zostały przekazane osobie, która pracowała w firmie dopiero 3 miesiące. Mi zaczęły przypadać już tylko obowiązki asystenckie. To wpłynęło na moją wypłatę. Nagle nie miałam już możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy przy projektach, została mi sama podstawa. Zwolniłam się – wspomina Paulina.
Quiet quitting ze szkodą dla pracodawców
Stosowanie tej techniki to nie tylko powód do dezorientacji dla pracowników. Ciche zwolnienia firmom też nie wychodzą na dobre. 39 proc. z nich przyznało, że morale zespołu znacznie opadły, gdy strategia zaczęła być obecna w miejscu pracy. 46 proc. przyznało, że zauważa umiarkowany spadek.
Tylko 13 proc. odnotowało minimalny wpływ, a 2 proc. żaden.
"To krótkowzroczne. Tworzenie środowiska, które zmusza ludzi do odejścia, niszczy morale, produktywność i zaufanie. W dłuższej perspektywie utrudnia też rekrutację. I bądźmy szczerzy: jeśli taka strategia jest stosowana szeroko, firmy ryzykują utratę najlepszych, a nie tylko słabych pracowników" – napisała Julia Toothacre, główna strateg kariery w ResumeTemplates.
Zobacz także
