
Liczba kierowców z Ukrainy w polskim transporcie spadła o 30–40 proc. w ciągu dwóch lat. Branża TSL ostrzega przed pogłębieniem luki kadrowej i rosnącymi kosztami. Prezydenckie weto wobec ustawy o pomocy Ukraińcom może dodatkowo utrudnić zatrudnianie cudzoziemców.
Polski rynek transportowy w dużej mierze funkcjonuje dzięki kierowcom spoza kraju, zwłaszcza zza wschodniej granicy. Dane Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego pokazują, że jeszcze w 2022 roku w obiegu było ponad 127 tys. świadectw kierowcy wydanych obywatelom Ukrainy. Rok później ich liczba spadła do ok. 89 tys., a aktywnie używanych było mniej niż 50 tys. To oznacza redukcję o 30–40 proc. w ciągu zaledwie dwóch lat.
Branża ostrzega: luka kadrowa się pogłębia
Sektor transportu drogowego już teraz mierzy się z niedoborem pracowników. Według danych z Miesięcznego Indeksu Koniunktury PIE, aż 60 proc. firm TSL (transport-spedycja-logistyka) wskazuje brak kierowców jako główną barierę rozwoju. Równocześnie branżę obciążają inne problemy:
Eksperci podkreślają, że brak kierowców i presja kosztowa tworzą podwójne wyzwanie, które może zagrozić stabilności sektora.
Decyzje polityczne mogą pogorszyć sytuację
Na trudności kadrowe nakłada się prezydenckie weto wobec ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Wygaśnięcie uproszczonych procedur zatrudniania może oznaczać powrót do złożonych formalności i dalszy spadek liczby kierowców zza granicy.
Brak jasnych regulacji grozi pogłębieniem luki kadrowej i zwiększeniem kosztów administracyjnych, co dla wielu firm może okazać się barierą nie do pokonania.
Eksperci wskazują, że dla stabilności sektora kluczowe jest stworzenie przewidywalnych zasad zatrudniania cudzoziemców oraz wsparcie przedsiębiorstw w utrzymaniu płynności finansowej.
Zobacz także
