Mężczyzna wysiadający z dorożki macha tłumowi kapeluszem. Kadr z serialu "Ród Guinnessów" na Netflix.
Kadr z serialu "Ród Guinnessów" na Netfliksie. fot. Netflix

Serial "Ród Guinnessów" wjechał na Netlix w czwartek, a już znalazł się w polskiej topce. Widzowie mogą przenieść do XIX wieku i zobaczyć fragment historii jednej z najsłynniejszych piwowarskich dynastii świata. Wybraliśmy dla Was 10 ciekawych faktów o znanej rodzinie.

REKLAMA

W serialu "Ród Guinnessów" czwórka potomków Benjamina Guinnessa zmaga się ze wstrząsami w biznesowym imperium po śmierci patriarchy. Produkcja Stevena Knighta (twórca "Peaky Blinders") opowiada fragment burzliwej historii irlandzkiej dynastii.

A ta jest pełna nietuzinkowych faktów, do których zalicza się choćby słynna "Księga rekordów Guinnessa". Na tym się nie kończy, bo mamy tutaj także kontrakty trwające milenia, matematyków-samouków, 60-letnie listy w butelce, skandale i wpływ na symbole narodowe.

1. Założyciel Arthur Guinness i 9000-lat dzierżawy

Wypadałoby zacząć od samego początku i 1725 roku, gdy urodził się Arthur Guinness, założyciel browaru znanego po dziś dzień z charakterystycznej, czarnej barwy trunku. Jeden z wielu, wielu Arthurów w rodzie był synem Richarda Guinnessa, zarządcy majątku arcybiskupa Arthura Price’a, dla którego młody Guinness również zaczął pracować. Od niego otrzymał w spadku 100 funtów, dzięki którym założył mały browar w Leixlip.

Według legendy, 31 grudnia 1759 roku 34-letni Arthur podpisał umowę dzierżawy na opuszczony browar w St. James’s Gate w Dublinie, z rocznym czynszem w kwocie 45 funtów. Umowa opiewała na 9000 lat!

Dlaczego? Podobno tak bardzo Arthur wierzył w swoje przedsięwzięcie, a cechować go miała niezwykła pewność siebie.

logo
Portret Arthura Guinnessa, człowieka, od którego wszystko się zaczęło. Fot. Wikipedia/Guinness.

2. "Księga rekordów Guinnessa"

Jeśli już mówimy o pewności siebie Guinnessów, to trzeba wspomnieć, że przez 170 lat nie reklamowali swojego czarnego piwa w żaden sposób. Trunek miał "mówić sam za siebie". Sądząc po sukcesach finansowych imperium, Guinnessowie mieli trochę racji, ale w końcu się złamali. Decyzję o tym, by uruchomić reklamy, podjęli w 1929 roku, ale z bardzo ważnym zastrzeżeniem: jakość reklam musiała dorównywać jakości piwa. Oczywiście wierzyli, że promocja będzie najlepsza z najlepszych. I znowu mieli rację.

W końcówce lat 50. XX wieku dyrektor zarządzający browaru sir Hugh Beaver uczestniczył w przyjęciu, podczas którego długo spierano się o to, który ptak łowny w Europie jest najszybszy. To wydarzenie podsunęło mu pomysł na książkę, która zbierze informacje o różnych "naj" świata. Miała być narzędziem do rozstrzygania sporów toczonych w pubach przy kuflach. Tak właśnie powstała "Księga rekordów Guinnessa", która od kilku dziesięcioleci nieprzerwanie reklamuje słynny browar.

3. Kolejna genialna reklama: listy w butelce

Spółka Guinness jest jednym z pionierów kreatywnej reklamy: nie skończyło się bowiem na "Księdze rekordów Guinnessa". W 1954 roku firma zorganizowała kampanię "Bottle drop". Chodziło o listy w butelce: rozrzucono 50 tys. butelek na Oceanie Spokojnym, Atlantyckim i Indyjskim. Każda z nich zawierała reklamę browaru i krótką wiadomość dla marynarzy, którzy mieli je wyławiać. W wiadomości był formularz z adresem do wysyłki miejsca i daty, potwierdzającej znalezisko.

Kolejne 150 tys. butelek wrzucono do Oceanu Atlantyckiego w 1959 r. Miały złote etykiety i tym razem zawierały instrukcje jak je przerobić na lampy stołowe, z certyfikatem z "biura Króla Neptuna".

Co ciekawe butelki po 60 latach dalej krążą po oceanach i nawet współcześnie trafiają na brzegi. Jak podaje CTV News, jedną znaleziono w kanadyjskiej prowincji Nowa Szkocja w 2017 roku.

4. Benjamin Guinness, najbogatszy mężczyzna w Irlandii

Pochylmy się nad postacią Benjamina, wnuka założyciela słynnego browaru, od którego śmierci w 1868 roku rozpoczyna się akcja serialu Netflixa. Sir Benjamin Lee Guinness był trzecim synem Arthura II Guinnessa i dołączył do pracy w rodzinnym imperium jako nastolatek, rezygnując z uczęszczania na uniwersytet. Po śmierci ojca w 1855 roku stał się najbogatszym mieszkańcem Irlandii, podwajając sprzedaż piwa typu stout dzięki rozbudowie eksportu (pierwszy rozpoczęto w 1796 roku. Sprawie pomogło to, że zainwestował w irlandzkie firmy kolejowe.

Benjamin był też wielkim filantropem. Jak wielu członków dynastii Guinnessów, w tym jego dziadek, przeznaczał sporą część majątku na działalność dobroczynną. Do tego nie wahał się sam zakasać rękawów. Benjamin sfinansował renowację Katedry św. Patryka: przeznaczył na ten cel 150 tys. funtów w latach 1860-1865. Miał się tym zajmować osobiście i bez pomocy architekta.

logo
Statua Benjamina Guinnessa w Katedrze św. Patryka, największej budowli sakralnej w Irlandii ze statusem katedry narodowej. Fot. Wikipedia/Benjamin Guinness

W nagrodę za ten czyn otrzymał spisane przemówienia dziękczynne mieszkańców (które zajęły łącznie dwa tomy) oraz tytuł baroneta w 1867 roku. Zarządzał również szpitalem Simpson’s Hospital i aż do śmierci zajmował się renowacją biblioteki publicznej Marsh’s Library.

5. Ród Guinnessów. Programy socjalne i dyskryminacja

Dynastia Guinnessów to nie tylko sukces w biznesie i wielkie gesty dobroczynności. Firma zasłynęła w 1900 roku z pionierskich programów socjalnych dla pracowników, takich jak programy emerytalne, darmowe koncerty i imprezy sportowe, edukacja… i dwie darmowe pinty piwa dziennie. Przez siedem lat firma wydała na to 40 tys. funtów.

Historia firmy Guinnessów zawiera także mniej chlubne fakty, jak choćby dyskryminację na tle religijnym. Ród Guinnessów wyznawał protestantyzm. Gdy w 1939 roku pracownik browaru chciał poślubić katoliczkę, usłyszał od firmy, że ma tego nie robić. Do lat 60. XX wieku osoby wyznania katolickiego nie mogły zajmować stanowisk kierowniczych.

Dyskryminacja na tle religijnym odzwierciedlała podziały społeczne panujące w Irlandii (między protestantami a katolikami), ale nie przeszkadzała sprzedawać katolikom piwa.

6. Guinness i wojny światowe

W czasie I wojny światowej 800 pracowników browaru wstąpiło do brytyjskiej armii, a ich rodziny otrzymywały połowę ich żołdu i gwarancję, że żołnierze będą mogli podjąć pracę w browarze, gdy wrócą z frontu. 103 pracowników Guinnessa zginęło w okopach. Firma wspierała armię także ciężarówkami dostawczymi, przeznaczając część floty do pełnienia roli transporterów opancerzonych.

Mniej chwalebnym pomysłem była plan (niezrealizowanej) kampanii marketingowej z 1930 r. w nazistowskich Niemczech. Plakaty powstały z ręki słynnego artysty pracującego dla marki, Johna Girloya i uwzględniały inny symbol firmy: tukany.

Promocja planowana była na Igrzyska Olimpijskie w 1936 roku, ale Guinness ostatecznie zrezygnował ze wspierania III Rzeszy. Irlandia zachowała neutralność w czasie późniejszej wojny, ale nie powstrzymało to Guinnessa przed wsparciem żołnierzy walczących z nazizmem. Sposobów było kilka. Na przykład humorystyczne plakaty propagandowe czy wysyłkę darmowej świątecznej butelki piwa żołnierzom stacjonującym we Francji w grudniu 1939 roku.

7. Piwo przypisywane przez lekarzy

Na części starych plakatów reklamowych Guinnessa widniały hasła, według których napój wzmacniał zdrowie. O co chodzi? W XIX i wczesnym XX wieku lekarze przypisali piwo Guinnessa jako lek uniwersalny.

Alkohol miał rzekomo wpływać na usuwanie stanów lękowych, pomagać walczyć z anemią, bezsennością. Zalecano go nawet... kobietom w ciąży i matkom, aby pomagał w laktacji.

Te właściwości trunek miał zawdzięczać swojej kaloryjności i wysokiej zawartości żelaza. Marka stosowała komunikaty o pozytywnym wpływie piwa na zdrowie aż do lat 60. XX wieku. Dziś wiadomo, że nawet mała ilość alkoholu jest szkodliwa dla ciąży.

8. Wpływ Guinnessa na symbole narodowe

Jednym z najbardziej rozpoznawanych elementów globalnej marki Guinness jest złota harfa, czyli harfa celtycka. Jest ona jednocześnie jednym z narodowych symboli Irlandii, ale to za sprawą słynnego browaru mocniej wrosła w świadomość narodową. Logo marki bazuje na harfie Briana Boru (historycznego irlandzkiego króla) obecne było na etykietach piwa od 1862 roku. Zastrzeżono je jako znak towarowy w 1876 roku.

logo
Etykieta Guinnessa, z harfą jako symbolem zastrzeżonym. Fot. Guinness Storehouse.

W 1922 roku powstało Wolne Państwo Irlandzkie. Władze kraju podjęły decyzję, by na godło trafiła ta sama harfa. Obecna jest na prezydenckiej pieczęci, monetach i paszportach... ale przecież Guinness był pierwszy. Firma nie zamierzała tego tak zostawić.

Znaleziono jednak rozwiązanie tego sporu. Jak czytamy na stronie Guinnessa, wpływowa dynastia zażądała, aby harfę na symbolach narodowych odwrócić w przeciwną stronę, niż na jej etykiecie.

9. Metoda statystyczna i matematycy-piwowarzy

Guinness był jedną z pierwszych firm na świecie, które skorzystały z zaawansowanych metod statystycznych do udoskonalenia swoich produktów. Przełomowym momentem było zatrudnienie w 1899 r. do kontroli jakości Williama Sealy Gosseta, statystyka-samouka, który opracował nowe metody kontroli jakości piwa.

Jego opracowania tzw. rozkładu i testu t-Studenta stały się fundamentalnymi pojęciami w nauce. Są wykorzystywane w biologii, ekonomii i inżynierii (rozkład prawdopodobieństwa, testowany przy hipotezach statystycznych). A wszystko zaczęło się od kadzi.

logo

Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek

Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

To nie koniec naukowych osiągnięć firmy. W 1951 roku Michael Edward Ash, matematyk i piwowar, zrewolucjonizował sposób podawania piwa z beczki poprzez dodanie azotu do trunku. Dzięki temu powstaje cienka warstwa gęstej piany. To z kolei spopularyzowało nitro brew, czyli serwowanie kawy na zimno z pianą.

10. Piana na wynos, czyli "czysty geniusz w puszce"

W 1886 roku przedsiębiorstwo rodzinne przekształciło się w globalną korporację. To wymagało nowych rozwiązań i strategicznych posunięć, które przełożyły się na wzrost potęgi marki.

logo
Promocja widgetu Guinnessa. Fot. Guinnes.com

Jednym ze sławniejszych jest widget (z ang. użyteczny gadżet) wewnątrz puszek, mający w nich odtworzyć kremowy efekt piwa z beczek, osiągany dzięki wspomnianym wyżej pomysłowi Asha. Dokonano tego z pomocą małej plastikowej kulki w puszce, która jest napełniona azotem. Nim osiągnięto sukces, marka miała testować 100 innych rozwiązań.

W chwili otwarcia napoju ciśnienie w opakowaniu spada, co powoduje uwolnienie substancji z widgetu i tworzy charakterystyczną pianę. W 2004 roku w ankiecie przeprowadzonej wśród 9 tys. osób uznano to za lepszy wynalazek od internetu! Guinness promował to jako "czysty geniusz w puszce".

Źródło: Wikipedia, Guinness Storehouse, TheJournal