
Kolejne pakiety zachodnich sankcji za prowadzenie wojny w Ukrainie mają osłabić rosyjską branżę naftową, ale ta wciąż znajduje sposoby na to, by czerpać zyski. Kluczową rolę w obchodzeniu obostrzeń odgrywa stale powiększająca się "flota cieni".
Komisja Europejska ogłosiła w piątek kolejny, 19. pakiet sankcji przeciwko Rosji. Ma on ugodzić przede wszystkim w rosyjską branżę naftową. Tej wciąż jednak udaje się unikać zachodnich obostrzeń, przede wszystkim dzięki stale rozbudowywanej "flocie cieni".
Flota cieni. Prawie o połowę więcej jednostek w rok
"Rosnieft i Gazprom Nieft, zostaną objęte całkowitym zakazem transakcji. Inne firmy również zostaną objęte zamrożeniem aktywów. Teraz ścigamy tych, którzy podsycają wojnę Rosji, kupując ropę z naruszeniem sankcji. Naszym celem są rafinerie, firmy handlujące ropą, firmy petrochemiczne w krajach trzecich, w tym w Chinach" – zapowiadała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Mimo starań Komisji Europejskiej, Rosji wciąż udaje się czerpać zyski ze sprzedaży ropy. Dzieje się tak dzięki stale powiększanej flocie starych, często zniszczonych statków, o niejasnym statusie własności, nazywanych potocznie "flotą cieni".
Te pozwalają Federacji przewozić paliwo na odległe rynki, w tym chiński i dalej zarabiać na surowcu.
Według doniesień dziennikarzy "New York Times", podających się na badania S&P Global Market Intelligence, nawet 17 proc. tankowców naftowych na świecie należy do rosyjskiej "floty cieni". Jest ich ponad 940, co stanowi wzrost o 45 proc. względem ubiegłego roku.
"Flota cieni" i ryzyko katastrofy ekologicznej
Zachodnie sankcje ustanowiły cenę rosyjskiego surowca poniżej 60 dolarów. Do tego zabroniły wydawania ubezpieczeń rosyjskim naftowcom. W odpowiedzi Federacja i należące do niej firmy zaczęły korzystać ze starych modeli statków, często bez ubezpieczenia, wywieszać flagi państw trzecich i nadawać fałszywy sygnał lokalizacyjny.
Im trudniej jest ustalić, czy dany statek należy do niesławnej floty, tym łatwiej jest wyrzec się nabywcom rosyjskich powiązań.
Rozwój rosyjskiej branży naftowej, która bezpośrednio napędza trwającą inwazję na Ukrainę, to jednak nie całość problemu. Gigantyczne statki naftowe należące do "floty cieni" są przestarzałe i nie mają ubezpieczenia. Przez to mogą stać się przyczyną kolejnej katastrofy ekologicznej.
Według doniesień S&P Data, przytaczanych przez "New York Times", statki należące do tej floty mają średnio 20 lat. Całość światowej floty ma średnio 13 lat.
"Brak ubezpieczenia w połączeniu z naprawdę starymi statkami – to tylko zwiększa ryzyko katastrofy ekologicznej" – mówi cytowana przez "NYT" Natalia Gozak, dyrektorka ukraińskiego oddziału Greenpeace.
Zobacz także
