Okno za kratami, na których wisi taśma z napisem "Linia policyjna. Nie przekraczać". Są wyniki badania, które pokazują, dlaczego powstaje wrażenie, że cudzoziemcy to przestępcy.
To dlatego masz wrażenie, że cudzoziemcy to przestępcy. Oto wyniki badania. fot. Daniel von Appen / Unsplash

Niemieckie media pokazują migrantów jako sprawców przestępstw trzy razy częściej, niż wynika to ze statystyk. Dlaczego? Odpowiedź przynosi długoletnie badanie – pisze Marcel Fürstenau.

REKLAMA

–Tworzymy coś w rodzaju krzywej ukazującej gorączkę społeczną – mówi profesor dziennikarstwa Thomas Hestermann, odnosząc się do swojej bieżącej analizy: "Przestępczość i migracja: obraz w niemieckich mediach". Od 2007 roku badanie monitoruje, w jakich kontekstach niemieckie media relacjonują przestępstwa z użyciem przemocy i w jaki sposób ujawniają pochodzenie podejrzanych osób.

Jeszcze w 2014 roku pochodzenie bez większego znaczenia

Zespół profesora Hestermanna z Hochschule Macromedia w Hamburgu opracował dla berlińskiej platformy informacjnej Mediendienst Integration raport za 2025 rok. Wynik, opublikowany w piątek (17.10.2025), budzi niepokój, gdyż wynika z niego, że "Podejrzani cudzoziemskiego pochodzenia pojawiają się w mediach około trzykrotnie częściej niż w rzeczywistości wskazują statystyki policyjne".

– Tak wysokiego wskaźnika jeszcze nigdy nie odnotowano – zauważa ekspert, przypominając, że w 2014 roku narodowość sprawców w relacjach mediów praktycznie nie odgrywała roli.

Rok później do Niemiec napłynęło około miliona osób, z czego ponad jedna trzecia uciekała przed wojną domową w Syrii, a jedna piąta pochodziła z Albanii i Kosowa. Hestermann wskazuje, że od tego momentu w niemieckich mediach doszło do "drastycznej dysproporcji", gdy chodzi o powiązania między przestępczością a migracją.

Zmiana postrzegania przemocy

Doniesienia medialne mają realny wpływ na odbiorców. Większość ludzi poznaje przestępczość z użyciem przemocy wyłącznie z takich doniesień i na tej podstawie tworzy własny obraz: "Jak bardzo jestem zagrożony? Skąd może nadejść niebezpieczeństwo?". Thomas Hestermann podchodzi do tego problemu naukowo, stawiając pytania: "Jak zmienia się percepcja przemocy? Jak zmienia się postrzeganie podejrzanych i znaczenie ich pochodzenia?".

Były dziennikarz wskazuje na różnice w reakcjach społeczeństwa, posługując się przykładem dwóch ataków z 2025 roku w Monachium i Mannheim. – Monachium, prawdopodobnie młody Afgańczyk wjeżdża w tłum, zabijając dwie osoby. Krótko potem w Mannheim Niemiec robi dokładnie to samo, również zabijając dwie osoby. W Monachium odbyła się demonstracja, a w Mannheim reakcja była stonowana – wyjaśnia badacz.

Dwukrotnie więcej doniesień

A jak zareagowały media? Publiczny nadawca ARD poświęcił, w godzinach największej oglądalności, specjalne wydanie formatu "Brennpunkt" atakowi w Monachium, natomiast o ataku w Mannheim już nie wspomniano. Łącznie w niemieckiej telewizji i prasie ukazało się dwukrotnie więcej materiałów dotyczących przestępstwa z udziałem podejrzanego obcego pochodzenia w Monachium.

Skąd bierze się ta dysproporcja? Hestermann, mający wieloletnie doświadczenie jako reporter i prezenter w publicznych oraz prywatnych stacjach radiowych i telewizyjnych, wskazuje na dziennikarskie odruchy. Wiele decyzji podejmowanych jest intuicyjnie, "z brzucha". Z jego obserwacji podczas wizyt w redakcjach wynika, że zazwyczaj nie jest to działanie celowe. Niemniej: "Z wielu intuicyjnych decyzji powstaje wzorzec relacjonowania, który wpisuje się w prawicowo-populistyczną agendę" – wskazuje ekspert.

Media dyskryminują

Były dziennikarz podkreśla, że jako naukowiec nie chce sprawiać wrażenia kogoś, kto wszystko wie najlepiej. Często słyszy się zarzut, że dziennikarze ze spektrum Lewicy i Zielonych relacjonują migrację w wyidealizowany sposób. Hestermann odrzuca tę uproszczoną narrację i twierdzi, że "Relacje medialne w całości wykazują charakter dyskryminujący".

Jako dowód Hestermann wykorzystuje w kwestii przestępczości wyniki cotygodniowych analiz mediów przeprowadzanych od stycznia do kwietnia 2025 roku. W badanym okresie wzięto pod uwagę 168 materiałów telewizyjnych o przestępczości z użyciem przemocy w Niemczech, dotyczących 146 podejrzanych oraz 330 artykułów prasowych obejmujących 263 podejrzanych. Pomimo różnorodnej orientacji w redakcjach, badacz nie zaobserwował istotnych różnic w sposobie przedstawiania sprawców.

Konserwatywne media donoszą podobnie jak lewicowe

Dotyczy to zarówno publicznych, jak i prywatnych stacji telewizyjnych, a także tekstów drukowanych i internetowych. – Stwierdziliśmy, że dwie tak zupełnie różne gazety, jak "Die Welt" i "taz", w badanym okresie podają wyłącznie nazwiska zagranicznych podejrzanych, o ile w ogóle poruszają kwestię pochodzenia – podsumowuje Hestermann. Badacz mediów przyznaje, że jest tym zaskoczony. Dla porównania: "Die Welt" ma silnie prawicowo-konserwatywny profil, natomiast organizowany na zasadach spółdzielczych dziennik "taz" jest czytany głównie w środowiskach lewicowo-zielonych.

Kryminolog i socjolog Gina Wollinger określa ten zniekształcony obraz przedstawiany w mediach jako "migrantyzację" przestępczości. Wiąże się to z całkowicie nadmiernym podkreślaniem znaczenia kultury pochodzenia. – Kategoria, która moim zdaniem jest stosowana tylko w przypadku sprawców z innych krajów niż Niemcy. Nagle pojawia się pytanie: czy ma to coś wspólnego z kulturą? – krytykuje profesor z Wyższej Szkoły Policji i Administracji Publicznej w Nadrenii Północnej-Westfalii.

"Nie chodzi o paszport ani obywatelstwo"

Wollinger podkreśla, że przestępczość zasadniczo nie ma nic wspólnego z pochodzeniem. – Nie chodzi o historię migracji, paszport czy obywatelstwo. Chodzi raczej o określone czynniki ryzyka, które wynikają przede wszystkim z ubóstwa, braku perspektyw i doświadczenia przemocy – wyjaśnia. Jeśli weźmie się je pod uwagę, nie widać żadnych różnic między osobami pochodzącymi ze środowisk migracyjnych a osobami bez takich korzeni.

A jak można zmienić tę dysproporcję w przekazie medialnym? Badacz mediów Thomas Hestermann wie z własnego doświadczenia jako dziennikarz, że podczas relacjonowania kwestii migracji często przeszkodą mogą być bariery językowe. – Dlatego ważne jest, aby redakcje stały się bardziej zróżnicowane. Aby zasilali je młodzi ludzie, którzy dorastali w różnych kulturach – wskazuje.