
W piątej 7 listopada prezydent Karol Nawrocki podpisał inicjatywę ustawodawczą "Tani prąd -33%". Cięcie cen prądu nazywa oferowaniem Polsce "miecza", a nie tylko mechanizmów osłonowych. Prezydent przedstawił propozycję w mocnych słowach, które z pewnością zelektryzowały obie strony politycznej osi.
Odkładanie tarczy, aby sięgnąć po miecz i rozwiązać problem – z pewnością to retoryka oddziałująca na wyobraźnię, ale czy rzeczywiście będziemy mieć tańszy prąd, jak i kiedy? Wedle słów prezydenta Karola Nawrockiego, pracowano nad tym od początku tego roku i projekt ma opierać się na czterech filarach.
Na czym polega "Tani prąd -33%"?
Cztery podstawowe filary projektu to likwidacja dodatkowych opłat (wymieniono OZE, opłatę mocową, opłatę kogeneracyjną i opłatę przejściową), ograniczenie kosztów certyfikatów, obniżenie opłat dystrybucyjnych oraz zmianę zasad bilansowania systemu i powrót do stawki 5 proc. VAT za prąd. Oprócz obniżenia cen prądu, w ten sposób rachunki mają stać się również czytelniejsze dla odbiorców.
"Efektem tych wszystkich zmian będzie to, że ponad 800 zł będą mogły rocznie oszczędzić polskie rodziny na rachunkach za energię elektryczną w gospodarstwach domowych" – powiedział prezydent.
Budżet państwa ma nie być na tym stratny. Wedle inicjatywy środki ETS (unijnego systemu handlu emisjami) zostaną przekierowane na finansowanie transformacji energetycznej. Projekt zostanie opublikowany dopiero po skierowaniu prezydenckiej inicjatywy do Sejmu. Niektórzy Polacy pytają się jednak, co zostało właściwie podpisane?
Co podpisał Karol Nawrocki?
"Zobowiązany swoim słowem wobec wyborców, odpowiedzialny za los polskich przedsiębiorstw, proponuję nie tylko tarczę, ale i miecz, by wyciąć obciążenia, których Polacy nie powinni ponosić" – powiedział podczas przemówienia Karol Nawrocki. Prezydent RP chce w ten sposób zrealizować jedno ze swoich zobowiązań z Planu 21, czyli postulatów przedstawionych w kampanii wyborczej. A jednym z nich będą mniejsze ceny prądu.
W komentarzach czytamy, że ludzie nie zapomnieli, że ta obietnica miała być spełniona w 100 dni, a dostaliśmy podpis pod inicjatywą propozycji projektu ustawy. Polacy nie są do tego pewni, co dokładnie zostało podpisane. W komentarzach na mediach społecznościowych dają upust frustracji na brak konkretów (przynajmniej ci, co nie piszą, że prezydent właśnie spoliczkował opozycję):
W tym wypadku pióro nie jest silniejsze od miecza. Przy czym Polacy są raczej zgodni, że również podpisują się pod pomysłem 800 złotych oszczędności na energii.
Zobacz także
