
Spada liczba osób odwiedzających galerie handlowe w Polsce. W pierwszych trzech kwartałach br. liczba klientów centrów i galerii handlowych zmniejszyła się o 6,8 proc. rok do roku. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez UCE Research i Proxi.cloud. Spadki odnotowano we wszystkich województwach.
Autorzy raportu wskazują, że nowe dane świadczą o większej ostrożności i selektywności wśród klientów. – To efekt rosnących kosztów życia i zmian w stylu robienia zakupów. Polacy coraz częściej łączą wizyty w galeriach z zakupami online – komentuje Mateusz Chołuj, jeden ze współautorów raportu z Proxi.cloud.
Spada liczba klientów w galeriach handlowych
Autorzy raportu podkreślają, że wyniki nie świadczą o kryzysie handlu, a o jego ewolucji. Jak zauważyli, galerie nadal przyciągają klientów, ale muszą coraz bardziej konkurować, dopasowując ofertę do potrzeb konsumentów, a także integrować handel stacjonarny ze sprzedażą online.
Patrząc na bardziej szczegółowe dane, widać, że liczba klientów w centrach i galeriach handlowych spadła rdr. we wszystkich województwach. Najbardziej zmniejszyła się rdr. w woj. świętokrzyskim – o 10,4 proc., podkarpackim – o 8,8 proc., kujawsko-pomorskim – o 8,4 proc., a także w dolnośląskim – również o 8,4 proc. Najmniej zaś obniżyła się w mazowieckim – o 4,6 proc., pomorskim – o 4,8 proc., jak również łódzkim – o 5,7 proc.
Różnice, które zachodzą między województwami, świadczą o tym, jak duże znaczenie ma w tej sprawie lokalne uwarunkowanie.
– W świętokrzyskim, podkarpackim czy kujawsko-pomorskim jest mniej dużych aglomeracji. To ogranicza potencjał zakupowy. Dlatego widać silniejsze spadki. Z kolei województwa mazowieckie, pomorskie czy łódzkie, w których rynek jest bardziej rozwinięty, a oferta obiektów mocniej zróżnicowana i dopasowana do różnych grup klientów, radzą sobie lepiej. Kluczowe znaczenie ma tu struktura najemców – obecność znanych marek, gastronomii i rozrywki, które zwiększają atrakcyjność wizyt – tłumaczy Chodłuj.
Raport analizuje również strukturę ruchu według wielkości obiektów. W pierwszych trzech kwartałach br. największy udział w ruchu (25,1 proc.) miały małe galerie o powierzchni 5–20 tys. m kw. (rok wcześniej 24,7 proc.). Galerie największe, powyżej 60 tys. m kw., utrzymały udział na poziomie 24,5 proc. Obiekty o powierzchni 40–60 tys. m kw. zanotowały udział 12 proc. (wobec 12,4 proc. rok wcześniej).
Małe galerią zyskują, duże tracą klientów
W tej sytuacji, na znaczeniu zyskują małe galerie, które odpowiadają na potrzeby lokalnych klientów. Konsumenci chętnie wybierają na zakupy miejsce blisko domu. W ten sposób oszczędzają czas na dojazdach, co zwiększa ich komfort.
– To efekt popularyzacji formatu convenience. Na drugim miejscu w zestawieniu są największe obiekty. Znajdują się w najbardziej zaludnionych aglomeracjach, przez co w ich zasięgu mieszka bardzo dużo osób. Czasem przyjeżdżają do nich też konsumenci z całego województwa, bo oferują najwięcej produktów i usług – wyjaśnia Mateusz Nowak.
Najtrudniejszą sytuację przeżywają obecnie duże galerie. – Często brakuje im wyraźnego wyróżnika. Są zbyt duże, by konkurować dostępnością z mniejszymi obiektami, a jednocześnie zbyt małe, by dorównać ofertą i skalą rozrywki największym galeriom. To właśnie ten segment najbardziej potrzebuje dziś jasnego pomysłu na siebie i dopasowania oferty do zmieniających.
W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku liczba wizyt w galeriach spadła o 14,2 proc. rok do roku. Autorzy raportu oceniają, że to przede wszystkim sygnał do działania. Galerie powinny bardziej inwestować w atrakcyjność oferty i jakość doświadczenia klienta, by każda wizyta była dobrze uzasadniona.
Autorzy tłumaczą, że klienci rzadziej odwiedzają galerie handlowe, ale są przy tym bardziej świadomi. Wizyty są zaplanowane i przemyślane. Często łączy się to także z innymi usługami jak gastronomia, rozrywka.
– To efekt rosnącej dojrzałości konsumentów i presji kosztowej. Polacy dokładniej planują wydatki, porównują ceny i oczekują większej wartości z każdej wizyty. Mniejszy ruch nie musi więc oznaczać niższych obrotów – dodał Chołuj.
Analiza pokazuje, że spadki liczby wizyt dotyczyły wszystkich województw. W piętnastu z nich były dwucyfrowe. Największe odnotowano w świętokrzyskim (–27 proc.), podkarpackim (–19,8 proc.) i śląskim (–17,7 proc.). Najmniejsze w lubuskim (–9,7 proc.), opolskim (–10,7 proc.) oraz mazowieckim i warmińsko-mazurskim (po –11,1 proc.).
W badanym okresie częstotliwość odwiedzin spadła o 8 proc. rok do roku, a średni czas wizyty skrócił się o 4 proc. Ma to związek ze zmianami w nawykach zakupowych oraz dojrzewaniem rynku. Trend ten napędzają trzy główne czynniki:
Mniejsza częstotliwość wizyt nie musi oznaczać problemu dla najemców, jeśli rośnie wartość koszyka zakupowego i lojalność klientów. Kluczowe jest utrzymanie relacji między wizytami poprzez komunikację cyfrową, aplikacje lojalnościowe i działania lokalne
Analiza została przeprowadzona przez firmę technologiczną Proxi.cloud we współpracy z UCE Research. Badanie objęło zachowania ponad 1,4 mln unikalnych konsumentów i analizowało ruch w 714 obiektach handlowych.
Zobacz także
