
Sopoccy strażnicy miejscy zaczęli korzystać z pierwszej w Polsce aplikacji mającej usprawnić pracę tej służby. Na razie służy ona głównie do wyeliminowania ciągłego wzywania policji w przypadku legitymowania osób bez dowodu osobistego. To pozornie błaha, ale bardzo wpływająca na skracanie niektórych interwencji sprawa. Najciekawsze jest jednak to, co mogą przynieść kolejne etapy rozwoju aplikacji mStraż. Przestępcy i piraci drogowi - miejcie się na baczności!
Aplikację stworzyła warszawska firma Comtegra, działająca od ponad ćwierć wieku w warszawskiej branży IT. mStraż została zintegrowana z bazą wszystkich osób posiadających PESEL w Polsce. Dzięki temu każdy strażnik miejski posiadający taką apkę jest w stanie potwierdzić tożsamość danej osoby bez konieczności wzywania na miejsce patrolu policji.
A tak działo się za każdym razem, gdy legitymowana osoba albo nie miała ze sobą dowodu osobistego czy aplikacji mObywatel bądź nie chciała ich strażnikom okazać.
– Mamy po kilkadziesiąt takich interwencji w miesiącu, a latem jeszcze więcej. I właśnie w sezonie mieliśmy z tym największy kłopot, bo wtedy często dzieje się dużo i na przyjazd patrolu policji nasi ludzie czekali do tej pory czasem nawet przez godzinę. Dzięki aplikacji potwierdzanie tożsamości odbywa się od ręki i czasu nie tracimy ani my, ani policjanci, ani legitymowana osoba - mówi Tomasz Dusza, komendant Straży Miejskiej w Sopocie.
Co ważne, w ten sposób będzie można potwierdzić tożsamość również obcokrajowców, którym nadano numer PESEL (czyli tych pracujących w naszym kraju).
Aplikacja była testowana w Sopocie i właśnie w tym mieście weszła do użytku w pierwszej kolejności, ale docelowo ma ona być udostępniana innym samorządom. A te powinny się nią zainteresować nie tylko z powodu ułatwienia procedury potwierdzania tożsamości.
Najciekawiej zaczyna się bowiem robić, gdy spojrzymy w dalsze plany rozwoju mStraży. Trwają bowiem pracę nad połączeniem jej z CEPiKiem, czyli Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców oraz bazą danych osób poszukiwanych.
Nowe zadania strażników
Dziś strażnik miejski, który interweniuje wobec łamiącego przepisy kierowcy, nie jest w stanie sprawdzić, czy ma on uprawnienia do prowadzenia pojazdów. Przez to wiele osób z aktualnym nałożonym zakazem (na przykład za prowadzenie auto pod wpływem alkoholu) unika odpowiedzialności za jego łamanie.
Tymczasem gdyby strażnik miał dostęp do bazy CEPiK, mógłby natychmiast nabyć taką wiedzę i zareagować, wzywając do sprawy patrol drogówki. Dzięki temu piraci drogowi czuliby się jeszcze mniej bezkarni, a ich eliminowanie z dróg następowałoby szybciej niż dotychczas.
Podobnie jest z osobami, które mają do odbycia karę więzienia. Gdy są zatrzymywane przez patrol policji, podczas potwierdzania tożsamości błyskawicznie wyskakuje informacja, że taką osobę należy natychmiast zatrzymać i przekazać do jednostki karnej.
Pierwszy przykład z brzegu: kilka dni temu w Mrągowie policjanci wylegitymowali trzech mężczyzn idących poboczem drogą w kierunku Mikołajek. Okazało się, że wszyscy unikali odsiadki na terenie województwa świętokrzyskiego.
Połączenie aplikacji mStraż z policyjną bazą zwiększyłoby skuteczność wyłapywania takich osób, bo przecież strażnicy miejscy i gminny codziennie podejmują dziesiątki tysięcy podobnych interwencji.
Inwestycja w bezpieczeństwo
Wygląda więc na to, że niepozorna aplikacja ma szansę wydatnie wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa w polskich miastach, i to bez gigantycznych inwestycji. Oczywiście trzeba będzie zastanowić się nad tym, w jaki sposób miałoby dochodzić do zatrzymań takich poszukiwanych osób przez strażników miejskich. Przecież często mogłoby dochodzić do niebezpiecznych dla nich sytuacji, więc konieczne byłoby ich odpowiednie dodatkowe przeszkolenie i wyposażenie, zapewne też poszerzenie uprawnień.
Ale, przynajmniej w Sopocie, na te zmiany funkcjonariusze straży miejskiej są gotowi i chcą, by doszło do nich jak najszybciej. W cały projekt zaangażowany jest resort cyfryzacji, można więc mieć nadzieję, że sprawa szybko stanie się ogólnopolska.
Zobacz także
