Nie mają litości dla łamiących zakaz handlu w niedziele. Sprawy w sądzie i wysokie kary
Zakaz handlu w niedziele jest łamany. Jak ustalił „Dziennik Gazeta Prawna” Inspekcja Pracy skierowała do sądu co najmniej 80 wniosków o ukaranie przedsiebiorców, którzy złamali rygory nowej ustawy. To nie oznacza, że po trzech miesiącach obowiązywania nowych przepisów wniosków nie będzie więcej – w inspektoratach praca wrze.
Byłoby ich więcej, gdyby nie fakt, że olbrzymia większość przyłapanych na łamaniu przepisów przedsiębiorców pogodziła się z nakładanymi karami i zgodziła się na mandaty rzędu od 1 do 2 tysięcy złotych. We wspomnianych osiemdziesięciu przypadkach w grę wchodziło jednak „nagminne naruszanie przepisów”. Co na dłuższą metę może się nie opłacać, gdyż potencjalna grzywna na koniec sprawy sądowej może sięgnąć aż 100 tysięcy złotych.
Zakaz handlu w niedziele - kary
Choć ogólnopolskie sieci w olbrzymiej większości dostosowały się do zapisów ustawy, to wciąż trafiają się sklepy takie jak franczyzowe Żabki – gdzie naruszono przepisy. Informacje o Żabkach „DGP” uzyskała w mazowieckim Oddziale Inspekcji Pracy, w innych ograniczono się do bardziej ogólnikowych stwierdzeń. – Na terenie województwa warmińsko-mazurskiego stwierdziliśmy łamanie zakazu zarówno przez pojedyncze sklepy, jak i sieciowe – usłyszała dziennikarka „DGP” w Olsztynie.
O Żabce jednak mówi się najczęściej – powodem było pojawienie się w sklepach informacji o tym, że mają one status placówki pocztowej. Takie działania skłoniły z kolei do interwencji „Solidarność”, pod której presją do kontroli ruszyli inspektorzy. Kontrole przeprowadzone w czasie ostatniej wolnej od handlu niedzieli koncentrowały się podobno zwłaszcza na sklepach należących do tej sieci.
Sieć zdecydowanie jednak protestuje przeciwko podobnej interpretacji. - Informujemy, że w większości sklepów Żabka status placówek pocztowych obowiązuje od 2012 roku - napisano w przesłanym nam oświadczeniu biura prasowego. - Sugestie o „próbach zmiany statusu sklepu” w momencie wejścia w życie Ustawy o ograniczeniu handlu są zatem niezgodne z faktami, sieć nie podejmowała bowiem w ostatnich miesiącach działań zmierzających w tym kierunku.
W Łodzi z kolei odnotowano przypadek, kiedy właściciel sklepu nie tylko postawił za ladą pracownika, ale na dodatek był to Ukrainiec bez odpowiedniego pozwolenia na pracę.