Wielki spór u państwowego giganta, prezes obsadza stołki znajomymi. "Chce pokazać władzę”

Patrycja Wszeborowska
Mariusz Szpikowski, prezes Państwowych Portów Lotniczych, bezzasadnie zwalnia wieloletnich fachowców, a luki po nich wypełnia swoimi znajomymi - twierdzi Gazeta Wyborcza. Pracownicy PPL składają skargi o mobbing i pozywają go o bezpodstawne zwolnienia.
Mariusz Szpikowski, prezes Państwowych Portów Lotniczych, dyscyplinarnie zwalnia wieloletnich pracowników. fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
„Wymiana pracowników ma być jak wymiana wody w akwarium. Nie wymienia się od razu całej, tylko najpierw 30 proc. Z czasem wszystko co stare i niedobre, eliminuje się”. Według „Wyborczej” właśnie takie słowa Szpikowski zaserwował swoim pracownikom podczas jednej z rozmów na temat nowych rekrutacji.

Niesprawiedliwe, dyscyplinarne zwolnienia, ciągła krytyka, ograniczenie możliwości wypowiadania się, zasypywanie zadaniami, straszenie zwolnieniem z pracy i pogróżki - taki obraz zarządzania przez prezesa PPL maluje w swojej publikacji „Wyborcza”.

Szpikowski kieruje przedsiębiorstwem, odkąd PiS dwa lata temu doszedł do władzy. Według związkowców PPL, w czasie jego urzędowania z firmy zwolniono co najmniej 60 osób, z czego około połowa odeszła z pracy dyscyplinarnie.


– Tyle osób, co w 2,5 roku prezesury Mariusza Szpikowskiego, nie zwolniono dyscyplinarnie przez kilkadziesiąt lat wcześniej – mówi w rozmowie z dziennikiem Marek Żuk, szef Związku Zawodowego Pracowników Lotnictwa Cywilnego w PPL.

Byli pracownicy PPL zwracają się do sądu
Do sądu pracy napływają pozwy pracowników, którzy twierdzą, że zostali zwolnieni bezpodstawnie. W samym 2017 r. przeciwko PPL wniesiono 11 pozwów.

Dyscyplinarnie zwolniona została m. in. Renata Grzywna, była szefowa działu HR w PPL, która przed dymisją w marcu 2018 r. złożyła skargę o mobbing na Szpikowskiego oraz wiceprezesa Łukasza Sucheckiego, a także dyrektora Biura Przeciwdziałania Nadużyciom i Audytu PPL Sergiusza Stawickiego. Według oficjalnego powodu zwolnienia Grzywny, szefowa HR wynosiła firmowe dokumenty. Według kobiety, przyczyną jej zwolnienia była próba obrony niesłusznie zwalnianych pracowników.

„Każda próba obrony tych pracowników spotykała się z irytacją i niechęcią prezesa w stosunku do powódki. Niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że skoro powódka nie potrafi zwolnić pracownika, to nie jest na właściwym miejscu i może spodziewać się zwolnienia” – „Wyborcza” cytuje fragment pozwu Grzywny przeciwko PPL.

Dziennik przywołuje też wypowiedzi osób znających Szpikowskiego, które twierdzą, że zwolnieniami pracowników chce pokazać swoją władzę.

Na zarzuty odpowiedziało biuro prasowe PPL. – Stosując dla każdego pracownika jasne i klarowne kryteria, stanowczo sprzeciwiamy się zastanemu systemowi, w którym przynależność związkowa mogła być przyczyną powstawania i tolerowania patologii – piszą w komunikacie.

Szpikowski obsadza stołki znajomymi
W tym samym czasie Szpikowski puste stanowiska obsadza nieprzypadkowymi osobami. I tak pracę w PPL dostał radca prawny Robert Kubeł, którego kancelaria podpisała umowę na usługi prawne z PPL. Szpikowski, którego cytuje "Wyborcza" stwierdził, iż "kancelaria zaproponowała atrakcyjną ofertę współpracy i sprawdza się".

Zatrudniony został również Tomasz Nowinkowski, który był w zarządzie firmy detektywistycznej powiązanej z Kubłem. Pracę w PPL znaleźli także Paulina Czemiel (siostra ministra infrastruktury), Piotr Jasiński (syn byłego prezesa PKN Orlen) oraz Urszula Owsiewska (żona zastępcy dyrektora Biura Ruchu Drogowego w Komendzie Głównej Policji).

Przetasowanie personelu w państwowych spółkach to nierzadko część polityki władzy. Nic dziwnego, skoro bycie częścią obozu rządzących stawia przed ambitnymi otwarte wrota do awansów i dochodowych pensji.