To się musiało tak skończyć. Lotnisko, z którego śmiała się Polska, od upadłości dzielą już dni

Mariusz Janik
Port Lotniczy Radom. W ubiegłym roku przyjął zawrotną liczbę 11 tysięcy pasażerów, bijąc tym samym smutny rekord „najmniej obleganego lotniska w Polsce”. Trudno się dziwić, że dla fantazji samorządowców z Radomia szukano jakiejś nowej roli – byleby tylko nie dopuścić do zmarnowania wpompowanych w obiekt milionów. Scenariusz, który ma się ziścić w ciągu kilku najbliższych dni, to upadłość. To skądinąd ostatnia szansa dla radomskiego lotniska.
Port lotniczy w Radomiu. Lotnisko zostanie przejęte przez Państwowe Porty Lotnicze. To dla lotniska jedyna szansa na dalsze funkcjonowanie: w charakterze lotniska zapasowego dla Okęcia. Fot. Andrzej Michalik / Agencja Gazeta
120 milionów złotych – taką kwotę wydano na wybudowanie portu lotniczego w Radomiu i to nie posiłkując się funduszami unijnymi. To bynajmniej nie był koniec pompowania pieniedzy: tylko w tym roku na utrzymanie lotniska i wszystkie związane z jego funkcjonowaniem wydatki trzeba będzie przeznaczyć około 7,4 mln złotych.

A jednocześnie przez cały 2017 rok Radom przyjął zaledwie 11 tysięcy pasażerów, lokując się nawet za lotniskiem w Szymanach (105 tys. pasażerów) oraz podobnym nieco obiektem w Zielonej Górze (18 tys. pasażerów). O portach lotniczych w innych dużych miastach miłościwie nie wspominajmy.


Zapasowy port dla Okęcia
Z radomskiego portu kpiła najpierw branża, potem reporterzy mediów jeździli do Radomia kontemplować puste korytarze, wreszcie stało się ono bohaterem memów. Choć radomscy włodarze do końca starali się trzymać fason i nawet lansowali Radom do roli przyszłego Centralnego Portu Lotniczego, to w końcu zaczęto szukać jakiegoś „planu B”.

Tym najbardziej prawdopodobnym jest stworzenie w Radomiu portu zapasowego dla warszawskiego Okęcia. Taka operacja wymagałaby jednak przejęcia przez Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, co z kolei wiąże się z ogłoszeniem upadłości.

I ten scenariusz, według Informacyjnej Agencji Radiowej, zaczyna się realizować. Wniosek o upadłość ma wylądować w Sądzie Gospodarczym już na początku przyszłego tygodnia. Jednocześnie stopniowo zaczyna dobiegać końca proces przekazywania obiektu, której elementem ma być „pre-pack”, czyli sprzedaż działającej firmy podmiotowi, który będzie kontynuował jej działalność.

Lotnisko wymaga szeregu skomplikowanych prac infrastrukturalnych – jak podkreśla portal wnp.pl – takich jak rozbudowa płyty postojowej czy wydłużenie pasa startowego. Koszty takiej operacji to, bagatela, kolejne 130 mln złotych. Ale to jedyna szansa, żeby Radom mógł obsługiwać samoloty, odbywające rejsy na dłuższych trasach.