Najemcy z Mieszkania Plus w pułapce. Eksperci wskazują programy dużo lepsze od rządowego
Nie dość, że na powstanie lokali z programu Mieszkanie Plus trzeba czekać przysłowiowy ruski rok, to jeszcze powstające w jego ramach mieszkania są pełne usterek i drogie w utrzymaniu. Nic dziwnego, że programy mieszkaniowe kompletnie niezależne od rządu budzą zachwyt ekspertów i osób szukających lokum.
– To bardzo niefortunna inwestycja – mówi nam Maciej Górka, analityk HomeBroker.pl. – Po pierwsze, ludzi postawiono po trochu pod ścianą, jeżeli chodzi o koszty utrzymania lokalu, o których wcześniej nie uprzedzano: chodzi o ogrzewanie gazowe, zarówno wody, jak i samego mieszkania. Gaz znacznie podnosi koszt utrzymania i administrowania całą instalacją – dodaje.
Po drugie, rodzi się pytanie: za co tu płacić, skoro budynki stoją w szczerym polu, mieszkańcy skarżą się na cieknące ściany, krzywe podłogi i liczne niedoróbki. – Jakość jest, jaka jest. Budowano w pośpiechu, więc takich felernych miejsc w lokalach jest sporo – kwituje Górka.
Na placu budowy osiedla miejskiego dla seniorów w Opolu. Samorządy lepiej znają lokalne potrzeby - podkreślają eksperci.•Fot. Roman Rogalski / Agencja Gazeta
O ironio, rezultaty realizowanego z publicznych pieniędzy programu mogą wyglądać zupełnie inaczej. „Są miasta, które proponują coś znacznie lepszego” – pisze się o programach, które są inicjowane przez lokalne władze poszczególnych miast. Coś jest na rzeczy, przynajmniej jeżeli chodzi o jakość.
– Gmina, z racji tego, że buduje swój własny zasób mieszkaniowy, a nie realizuje czegoś pod publiczkę, robi mieszkania raczej dobrej jakości – podkreśla Górka. – W procedurach przetargowych wybierane są firmy, które od lat współpracują ze spółkami gminnymi. Budynki są solidne, ładne pod względem architektonicznym, chwalone przez najemców – wylicza.
Według eksperta, najważniejsze jest to, że gminy doskonale znają potrzeby mieszkaniowe swoich mieszkańców: wiedzą, jakiej kategorii najbardziej doskwiera niedobór lokali. – Oni budują głównie pod te grupy, najczęściej lokale komunalne – twierdzi. Często są to TBS-y, od pewnego czasu umożliwiające też „dojście do własności”, czyli wykup mieszkania.
Osiedle TBS w Katowicach. Budownictwo lokalnych samorządów pod względem jakościowym i estetycznym nie ustępuje prywatnym inwestycjom deweloperskim.•Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Setki mieszkań, które już oddano do użytku
Wbrew pozorom i gdzieś w głębokim cieniu Mieszkania Plus, rozwija się całkiem sporo takich projektów. W Kaliszu właśnie ruszył nabór wniosków do programu „Kaliskie własne M”, w którego ramach ma powstać 600 mieszkań, adresowanych do osób, które z jednej strony zarabiają za dobrze, żeby korzystać z programów socjalnych – a z drugiej, nie mają zdolności kredytowej pozwalającej na zakup własnego lokum.
Wyjąwszy jeden budynek, przeznaczony dla seniorów, kaliskie mieszkania przewidują możliwość „dojścia do własności” po 5 latach. – Jeśli nie będzie takiej woli, program trwa 23 lata – zapowiedział kaliski ratusz. Czynsz to 22 zł za m kw., kwota podobna do średniej dla Mieszkania Plus (wedle zapowiedzi byłej premier Beaty Szydło).
Samorządy może nie budują taniej, ale robią to sprawniej. Na zdj. otwarcie osiedla zbudowanego przez władze Łodzi.•Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Do tego można dodać inne lokalne inicjatywy, wpisujące się w podobną politykę. W Radomsku władze miasta uruchomiły program „Działka na start”, w ramach którego nabywca prawa użytkowania wieczystego przy zakupie działki płaci 20 proc. wylicytowanej ceny, uzyskując tytuł prawny do nieruchomości. W Wałbrzychu na wielką skalę oddłużano mieszkańców.
W tych działaniach liczy się coś więcej niż znajomość lokalnych realiów i jakość budownictwa. – Gminy najczęściej mają te programy wpisane w budżet, nie muszą borykać się z centralnym zarządzaniem. Nie wychodzi może taniej, ale wychodzi sprawniej – kwituje Maciej Górka.