Pewien budowlaniec z Radomia przyjmuje zlecenia, pobiera zaliczki i pozostawia inwestorów z niedokończoną pracą. Popełnia również błędy, co wymusza na poszkodowanych zatrudnianie kolejnych ekip budowlanych. Prokuratura nie widzi jednak w tym znamion przestępstwa oszustwa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wybudowanie standardowego domu o powierzchni ok. 100 m kw. to koszt około 400 tys. zł netto. Dotyczy to doprowadzenia inwestycji do stanu deweloperskiego. Kluczowym aspektem powodzenia przedsięwzięcia, jest dobranie właściwej ekipy budowlanej.
Na tę część inwestycji przeznacza się zazwyczaj od 150 do 180 tys. zł. Portal centrumimpregnacji.pl podaje, że mediana wynagrodzenia dla robotników za metr kwadratowy domu to ok. 1500-1800 zł.
Takie koszty są i tak dużym obciążeniem dla każdego inwestora, szczególnie dla osób, które poświęciły cały dotychczasowe życie na zbieranie środków na budowę domu. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś miałby dwa razy zapłacić za tę samą usługę.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Budowlaniec z Radomia pobierał zaliczkę i znikał
Oburzająca sytuacja wydarzyła się w kilku dużych miastach w Polsce. W programie "Interwencja" przedstawiono historię zwykłych ludzi, którzy chcieli zbudować swój wymarzony dom, ale zostali wyprowadzeni w pole przez pewnego budowlańca.
Mężczyzna pochodzi z Radomia z województwa mazowieckiego. Poszkodowani zrelacjonowali, że fachowiec zaczynał prace, ale ich nie kończył. W pewnym momencie znikał razem z otrzymanymi pieniędzmi.
Budowlaniec z Radomia umieścił komin w złym miejscu i ukradł materiały
Z budowlańcem z Radomia mieli do czynienia państwo Walczyńscy spod Kielc. Zatrudnili mężczyznę i wpłacili mu 23 tys. zł na poczet zaliczki. Roboty zostały co prawda rozpoczęte, ale wkrótce "fachowiec" je porzucił.
Dominika i Bartłomiej Walczyńscy przekazali, że zatrudniony mężczyzna nie tylko nie wywiązał się z umowy. Dopuścił się błędów, a uwagę na nie zwrócił rzeczoznawca budowlany. Nieprawidłowości dotyczyły:
dziur w słupach,
odchyłów w murowaniu,
braku zagęszczenia stropu,
niewykonania odpływu w pralni.
umieszczenia komina wentylacyjnego w złym miejscu.
Okazało się, że nie są to jedyne szkody, które wyrządził budowlaniec z Radomia. Na kamerach z placu budowy zarejestrowano kradzież. Nagranie wskazało, że mężczyzna bezprawnie zabrał materiał – bańkę oleju o wartości około 200 złotych.
Budowlaniec z Radomia przechytrzył zleceniodawców z wielu miast
Na budowlańca z Radomia natknęła się także mieszkanka Warszawy. Pani Sandra opisała, że w pierwszych 3-4 miesiącach mężczyzna pracował regularnie. Kobieta stwierdziła, że potem zaczął "olewać" budowę.
Kolejny rozmówca "Interwencji" poinformował, że w jego przypadku budowlaniec miał postawić dom rodzinny. Pozostawił inwestorów na etapie budowy ścian wewnętrznych. Nie zabezpieczył ich szalunkami i po wichurze się zawaliły. Przed błędnie wykonaną pracą i zniknięciem z placu budowy mężczyzna pobrał 50 tys. zł.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Prokuratura w Kielcach i w Warszawie nie uważa, że to przestępstwo
Sprawę skomentowała Prokuratura Okręgowa w Kielcach. Rzecznik prasowy Daniel Prokopowicz przekazał "Interwencji", że: "w ocenie prokuratora tu nie doszło do znamion przestępstwa oszustwa".
Natomiast Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie stwierdził, że: "używanie prawa karnego w tej sprawie nie jest wskazane". Piotr Skiba skomentował, że prokuratura nie miała informacji o innych przypadkach. Dodał, że gdyby takowe posiadała, to mogłoby to mieć inne znaczenie.