Koszmar mieszkańców polskiego miasta. Przez nieuwagę tej firmy mają inwazję prusaków

Patrycja Wszeborowska
Przypominające karaluchy prusaki przyjechały na teren firmy recyklingowej z transportem plastikowych butelek. Wystarczyła chwila, by rozprzestrzeniły się po sąsiadujących domach. Teraz mieszkańcy zmagają się z robactwem, a firma, która sprowadziła towar, pomaga, jak może.
Prusaki to insekty przypominające wyglądem karaluchy. Schowały się w plastikowych butelkach, które utylizuje firma recyklingowa w Dynowie. 123rf.com
Plaga prusaków zaatakowała mieszkańców Dynowa. Robactwo przyjechało do miasta wraz z transportem butelek PET ze Śląska. Ich utylizacją zajmuje się miejscowa firma recyklingowa.

– Dwa tygodnie temu, w nocy z czwartku na piątek, przyjechał do nas towar: butelki PET z prusakami. Już w piątek rano zorientowaliśmy się, co się stało, ale nie znaliśmy jeszcze skali. Mimo to od razu, jeszcze tego samego dnia, wezwałem firmę zajmującą się dezynsekcją – opowiada w rozmowie z „Wyborczą” Jacek Majcher, właściciel firmy recyklingowej.

Robaki zawitały do sąsiadów
To jednak nie wystarczyło. Prusaki rozbiegły się po okolicy, a mieszkańcy domów sąsiadujących z terenem firmy zaczęli je znajdować u siebie. Właściciel firmy sfinansował sąsiadom dezynsekcję, ale problemu nie można jeszcze nazwać zażegnanym, dopóki plac i magazyny pełne są bel z butelek PET, w których insekty mogły się ukryć.


– Teraz przyspieszyliśmy cały proces, bo chcemy wyczyścić plac z zapasów towaru, żeby prusaki nie miały się gdzie chować. Dopiero jak to zrobimy, będzie możliwe całkowite zniszczenie robaków – tłumaczy Majcher.