Słynne dżinsy się kończą. Amerykanie wolą chodzić w dresowych spodniach

Konrad Bagiński
Dżinsy, które zbudowały Amerykę – to hasło do dziś towarzyszy spodniom marki Lee. Wygląda na to, że przejdzie do przeszłości. Ich właściciel uznał, że to biznes bez przyszłości, bo Amerykanie coraz częściej zamieniają je na spodnie do jogi.
Amerykańskie dżinsy odchodzą do lamusa. Przegrywają ze spodniami do jogi Foto: Pexels.com
Właścicielem marek Wrangler i Lee jest amerykańska korporacja odzieżowa VF. Ogłosiła właśnie, że chce wydzielić ze swych struktur dział wytwarzający ubrania dżinsowe.

Cel jest jeden: firma zamierza skupić się na bardziej przyszłościowych produktach. W USA najszybciej rozwija się branża produktów sportowych. Podział firmy ma się zakończyć w pierwszej połowie przyszłego roku.

VF twierdzi, że Amerykanie coraz częściej zamieniają dżinsy na spodnie do jogi. Doszło do tego, że producenci denimowych ubrań dodają do swoich spodni domieszkę stretchu – by nie wypaść z rynku.


Firma widzi to w swoich wynikach finansowych. Ubrania dżinsowe zanotowały wzrost sprzedaży o jedyne 3 proc., zaś sportowe aż o 25 proc.

Należące do VF ciuchy takich marek, jak North Face, Timberland, Altra, Icebreaker i Williamson-Dickie mają po podziale generować 11 mld dolarów przychodu, zaś dział dżinsowy – 3 mld dolarów.

Na dodatek obecne trendy w odzieży dżinsowej są dość dziwne, popularność zyskują ekstremalnie wycięte spodnie i inne elementy ubioru.