„Dopłata 5 zł za rozmowę o polityce”. Oglądajcie dokładnie taksówki, zanim do nich wsiądziecie

Mariusz Janik
Klient wsiadł do taksówki, a gdy wysiadał, z osłupieniem dowiedział się, że dopłaci do kursu jeszcze 5 zł za włożenie bagażu do bagażnika i drugie tyle za włączoną klimatyzację. Mało tego, patrol wlepił mu mandat za „nieuzasadnione wezwanie” – bo obie opłaty były wpisane do widocznego na szybie cennika. A to dopiero początek absurdalnych dodatkowych kosztów.
Część korporacji taksówkarskich zaczęła wprowadzać dodatkowe opłaty dla klientów, w tym za miejsce przy oknie czy zmianę stacji radiowej. Fot. Kuba Ociepa / Agencja Gazeta
O polityce dodatkowych opłat, którą prowadzą niektóre korporacje taksówkarskie, pisze portal Bezprawnik.pl. Pretekstem był szyderczy post taksówkarza, który opisał powyższą sytuację: klient z „bogatej korporacji” awanturował się o dodatkowe opłaty, a na koniec sam dostał mandat.

Cóż, decydując się na taksówkę, mało kto przygląda się dziś cennikowi. A tak – poza tradycyjną stawką za przejechany kilometr oraz „trzaśnięcie drzwiami” – zaczynają pojawiać się nowe opłaty. I to takie, od których włos może zjeżyć się na głowie.

Dopłata za włożenie bagażu do bagażnika to jedno. Ale w cennikach pojawiają się też pozycje takie jak za „miejsce przy oknie”, „za rozmowę z taksówkarzem” (i jej wyrafinowany wariant: rozmowę o polityce), za uchylenie okna, zmianę stacji radiowej, jazdę w korku, przewóz zwierzęcia w transporterze.


Z jednej strony, od umieszczonego na szybie cennika nie ma ucieczki – o ile usługa jest do niego wpisana, zgodnie z prawem klient uznawany jest za „poinformowanego”. W praktyce, jak sugeruje Bezprawnik.pl, takie pakiety „dodatkowych kosztów” mogą zostać uznane przez UOKiK za nieuczciwą praktykę rynkową. W końcu wszyscy wiemy, że cenników nikt nie czyta.

Klient pozostaje więc z diabelską alternatywą: dopłacać kwotę, która w skrajnych przypadkach może wynosić tyle co sam kurs, albo wdawać się w długotrwałe postępowanie. Najlepiej więc poświęcić te kilkanaście sekund na to, żeby dokładnie dowiedzieć się, do czego wsiadamy.