Polski dostawca prądu straszy wielkimi podwyżkami. „Energia może stać się dobrem luksusowym”

Adam Sieńko
Prezes Tauronu, Filip Grzegorczyk, jest zdania, że w bliskiej przyszłości ceny prądu mogą gwałtownie skoczyć w górę. Wszystkiemu winne mają być rosnące koszty emisji CO2, które w ciągu ostatniego roku poszły w górę 3-krotnie. Efekt? Polacy powinni przygotować się, że na zaciskanie pasa.
Ile zapłacimy za energię elektryczną po 2020 roku? Daniel Staniszewski / Agencja Gazeta
W 2019 roku ceny prądu powinny pozostać na dotychczasowym poziomie. Tak przynajmniej wynika z informacji „Dziennika Gazety Prawnej”. Politycy PiS mają naciskać na spółki energetyczne, by te nie wnioskowały o podwyżki dla gospodarstw domowych w Urzędzie Regulacji Energetyki.

Co stanie się później? Według obecnych szacunków przeciętny Kowalski będzie musiał głęboko sięgać do kieszeni, ilekroć przyjdzie mu do głowy zapalić światło w przedpokoju. Rachunki dla gospodarstwa domowego mają pójść w gorę o ponad 20 proc.

Energia może stać się dobrem luksusowym
Podwyżkami straszy również Filip Grzegorczyk. Prezes Tauronu winą za to obarcza m.in. Unię Europejską, która podnosi ceny uprawnień do emisji C02. Te jeszcze w 2017 roku wynosiły 6 euro za tonę, dzisiaj jest to już 20 euro.


Grzegorczyk dodaje, że transformacja w kierunku bardziej ekologicznego systemu produkcji energii jest właściwa, przebiega jednak zbyt szybko. – Na te zmiany potrzeba jednak pieniędzy, a dziś jesteśmy bezsensownie zmuszani do wydawania ich na CO2, a na transformację ostatecznie może nam zabraknąć – stwierdził, cytowany przez PAP.

Z tego względu prezes Tauronu kreśli przed Polakami dość ponurą wizję. – Mówiąc wprost, jest to wpędzanie polskich obywateli w ubóstwo energetyczne. Przez politykę wobec CO2 energia może stać się dobrem luksusowym – zapowiedział.