Podwykonawcy Astaldi dostali 14 mln zł od PKP PLK. Mimo to i tak zapowiadają protest

Patrycja Wszeborowska
PKP Polskie Koleje Linowe wypłaciły 14 milionów złotych podwykonawcom włoskiej firmy Astaldi, która zerwała umowy z państwowymi kolejami i pozostawiła swoich kontrahentów na lodzie. Pieniądze otrzymało na razie 5 firm, lecz mimo to podwykonawcy wciąż grożą protestem.
Podwykonawcom Astaldi zapłacą PKP PLK. Mimo to, kontrahenci i tak zapowiadają protest fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
– W sytuacji, kiedy firma Astaldi zaprzestała płatności na rzecz firm wykonujących prace przy realizacji linii kolejowych Lublin - Warszawa i Poznań - Wrocław, PLK nie pozostawia podwykonawców bez wsparcia. Spółka podjęła nadzwyczajne działania względem regulowania należności dla podwykonawców. Określono najszybszy i zgodny z prawem sposób procedowania dokumentów, który pozwoli podwykonawcom uzyskać należności wynikające ze zobowiązań Astaldi S.p.A. – PKP napisało w czwartkowym komunikacie.

Choć włoskie przedsiębiorstwo zalega z płatnościami rzekomo dla 150 podwykonawców w sumie 100 mln zł, PKP (czyli zamawiający) wypłaciły należności tylko kilku firmom. Mimo to obiecują, że wypłaty trafią do wszystkich, z którymi Astaldi ich nie uregulowało.


Kłopoty firmy Astaldi
Astaldi to zwycięzca przetargów na takie projekty jak budowa linii kolejowych nr 7, na odcinku Lublin - Dęblin oraz E59, na odcinku Leszno - Rawicz. Jednak to już przeszłość - spółka zerwała kontrakty ze względu na, jak twierdzi, "niezwykle gwałtowny, znaczny i powszechny wzrost cen materiałów i siły roboczej, koniecznych do wykonania tych kontraktów oraz jednoczesny spadek podaży tych materiałów i usług w branży budowlanej np. brak możliwości transportu materiałów koleją, czy niedostępność tłucznia na rynku polskim". Zwróciła się do rzymskiego sądu o restrukturyzację pod nadzorem sądu.

Choć resort infrastruktury i PKP PLK wierzą, że Astaldi wróci do realizacji kontraktów, to działania włoskiego giganta na to nie wskazują. Tym bardziej, że odpowiedzialność za płatność podwykonawcom Astaldi oddelegowała do państwowej spółki.

- Płatności są od nas niezależne. Zamawiający dysponuje pieniędzmi, aby dokonać wszystkich zobowiązań wobec podwykonawców - powiedział wiceszef Astaldi Andrea Danese.

Protest podwykonawców
Podwykonawcy Astaldi czują się wodzeni za nos i skarżą, że przez działania włoskiej firmy i brak nadzoru ze strony PKP są w plecy na kilka milionów złotych. Swoim pracownikom muszą płacić z prywatnych pieniędzy.

Ponure nastroje eskalowały do takiego stopnia, że podwykonawcy grożą protestem. W środę 10 października planują zablokować inwestycje Astaldi, czyli warszawskie metro, Zakopiankę oraz krajową siedemnastkę Warszawa-Lublin.