W Warszawie wyposażono fotoradar w drobne udoskonalenie. Teraz piraci drogowi już się nie wymkną

Adam Sieńko
Przy ul. Radzymińskiej w Warszawie trwają właśnie testy nowego rodzaju fotoradaru. Dzięki zainstalowaniu niewielkiej kamery urządzenie będzie w stanie odczytać tablicę rejestracyjną nie tylko z przodu, ale także z tyłu.
Przy ul. Radzymińskiej w Warszawie trwają właśnie testy nowego rodzaju fotoradaru Dariusz Borowicz/Agencja Gazeta
Na razie to tylko jeden fotoradar Główny Inspektorat Transportu Drogowego zapowiada jednak, że może się na tym nie skończyć. Wszystko zależy od wyników testów, jakie są obecnie prowadzone na ul. Radzymińskiej w Warszawie i wyjaśnieniu „aspektów formalno-prawnych”.

Testy nowego fotoradaru
Pomysł, który GITD zaimportował z Europy Zachodniej jest banalnie prosty. Niewielka kamera zawieszona na jednym ze słupów jest zintegrowana z istniejącym już wcześniej fotoradarem. W momencie, gdy urządzenie wychwytuje przekroczenie prędkości i robi zdjęcie, aktywuje również kamerę, która również fotografuje pojazd – tyle, że od tyłu.


W rozmowie w programie „Raport” na TVN Turbo Karolina Wieczorek, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego opowiadała, że ma to znaczenie przede wszystkim w przypadku motocykli, które tablicę rejestracyjną mają umieszczoną właśnie z tyłu.

Jakie kary grożą kierowcy w przypadku przekroczenia dopuszczalnej prędkości? Taryfikator w tym przypadku jest bardzo prosty – każde 10 km/h za dużo to kolejne 100 złotych wpłacone do budżetu państwa. Za złamanie przepisów o jazdę od 41-50 km/h za szybko grozi nam więc od 300 do 400 zł mandatu i 8 punktów karnych.