Kolejna śmierć po zjedzeniu kanapki. Znana sieć w poważnych tarapatach

Konrad Bagiński
Najpierw po zjedzeniu kanapki z tej sieci zmarła córka milionera, teraz okazało się, że jest kolejna ofiara. Obie osoby zabiły składniki, na które były one uczulone. Sęk w tym, że te alergeny nie były wymienione na etykiecie.
Super-wegański tęczowy podpłomyk miał nie zawierać mleka. Niedbałość producenta doprowadziła do śmierci klienta Foto: Twitter.com/SmoothiePR/
Dwie ofiary śmiertelne ma na koncie sieć gastronomiczna Pret A Manger z Wysp Brytyjskich. W 2016 roku zmarła Natasha Ednan-Laperouse.

Piętnastolatka wybierała się z ojcem i koleżanką do Nicei. Na lotnisku kupiła sobie bagietkę z karczochami, oliwkami i tapenadą. Według etykiety w składzie nie powinno było być sezamu, na który była uczulona.

W samolocie doznała wstrząsu anafilaktycznego. Jej ojciec miał ze sobą dwie ampułki z adrenaliną. Mimo ich zaaplikowania, dziewczynka zmarła.

Super-wegański tęczowy podpłomyk
Jak podaje brytyjska BBC, właśnie wyszło na jaw, że w podobnych okolicznościach zmarł inny klient sieci Pret A Manger. Zjadł on kanapkę o nazwie „super-wegański tęczowy podpłomyk”.


Według etykiety miał on nie zawierać białek mleka, na które mężczyzna był uczulony. Niestety – bezmleczny jogurt miał dodatek białek krowich, a to skończyło się kolejną tragiczną śmiercią.

Obecnie na Wyspach toczy się dochodzenie prokuratorskie. Sieć Pret-A-Manger przeprasza za zdarzenia i winą obarcza dostawcę kanapek, firmę COYO. Współpraca została już zerwana, pozwy są w drodze.

Niedawno na jaw wyszła ogólnoeuropejska afera z podrabianymi rybami, które również mogły być groźne dla zdrowia.