Legendarna sieć sklepów ma duże kłopoty przez zakaz handlu. "Jedynym ratunkiem jest zmiana prawa"
Wprowadzenie zakazu handlu w niedziele uderzyło w legendę polskiego handlu, popularne GS-y. – Szczególnie w te, które prowadzą sklepy w mniejszych miejscowościach, gdzie wielu konkurentów zakaz nie obowiązuje – podkreśla w rozmowie z „Wiadomościami Handlowymi” Henryk Dalecki ze Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Warszawie.
Ich pozycja rynkowa jednak powoli słabnie. Przyczyniła się do tego m.in. ekspansja zagranicznych dyskontów. Teraz kolejny gwóźdź do trumny wbija im zakaz handlu w niedziele. Dalecki tłumaczy „Wiadomościom Handlowym”, że sytuacja większość spółdzielni jest trudna. – Jedynym ratunkiem jest zmiana prawa, która umożliwi sklepom spółdzielczym pracę w niedziele – opowiada.
Zakaz uderzył w małe sklepy
Zakaz handlu w niedziele był reklamowany przez polityków jako sposób na dopieczenie dużym sieciom handlowym. Te radzą sobie jednak całkiem nieźle. Problemy, poza GS-ami, dotykają za to również drobnych sklepikarzy.
– Przykładowo, w sklepie o powierzchni 50-100 m2, następuje spadek obrotów o 1-2 tysiące złotych dziennie w czwartek, piątek i sobotę. Część małych sklepikarzy nie jest w stanie tego odrobić. Owszem, ci, którzy mają jeden sklep i mogą go otworzyć w niedzielę są w stanie to odrobić. Jednak właściciele 2-3 sklepów już nie – tłumaczyła w rozmowie z INNPoland.pl Paulina Henning-Kloska, posłanka Nowoczesnej.
Według danych Euromonitor International tradycyjne spożywczaki odnotują w tym roku spadek obrotów o 6,3 proc. Dzieje się tak, ponieważ Polacy zmienili swoje zwyczaje zakupowe – obecnie największe sprawunki robią w piątki i soboty. I to w supermarketach, bo są po prostu tańsze, od tradycyjnych placówek.