Rząd jednak uderzy w Ubera i Taxify. Nowe przepisy mogą wypchnąć firmy z Polski
To podobno była niespodzianka: zaledwie dzień przed protestem taksówkarzy w Warszawie do Rady Ministrów trafił nowy projekt ustawy o transporcie, w wersji dalece odbiegającej od tej, którą ustalono po wcześniejszych konsultacjach. Przepisy są tak restrykcyjne, że mogą wypchnąć Ubera i podobne mu aplikacje z polskiego rynku.
Na dodatek projekt może być na bakier z prawem unijnym – zaświadczenie o zgodności z prawem unijnym pochodzi z 1 października, może zatem dotyczyć poprzedniej wersji ustawy.
Jako przykłady „dopisków” gazeta wymienia choćby wymóg posiadania wpisu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej lub numeru KRS (co wiąże się z obecnością na terytorium RP). Jednoznacznie wyklucza się pośrednictwo w przewozach okazjonalnych samochodem osobowym niebędącym taksówką (tu grozi kara wysokości 40 tys. zł za takowe pośrednictwo).
Nieścisłości i archaizmy
Przedstawiciele firm działających w oparciu o aplikacje są oburzeni. – Proponowana nowelizacja ustawy wprowadza różne zasady i różne licencje na prowadzenie de facto tej samej działalności – powiedział „Rzeczpospolitej” Alex Kartsel, country manager Taxify na Polskę. – Jest również pełna nieścisłości i archaicznych rozwiązań, które w znacznym stopniu ograniczają możliwość korzystania z aplikacji przewozowych – kwitował.
O ironio, w wieczór przed rozpoczęciem protestu przedstawiciele protestujących taksówkarzy – w przeciwieństwie do przedstawicieli firm funkcjonujących w oparciu o aplikacje – uczestniczyli w „czytaniu projektu” w siedzibie resortu. Niektórzy z nich zresztą są zdania, że rygory zawarte w nowej wersji przepisów wciąż nie są wystarczająco restrykcyjne.