Kończy się gonitwa za pracownikami. Ale pozostało kilka branż, które się z tego trendu wyłamują

Mariusz Janik
Polska gospodarka reaguje na światowe trendy i, wcześniej czy później, zaczyna się do nich dostosowywać. Widać to we wrześniowych danych statystycznych, dotyczących gospodarki. Niewątpliwie, rozczarowały one ekspertów – choć w kilku branżach o spowolnieniu nie ma mowy, tam „ręce do pracy” są na wagę złota.
Najwyższy wzrost zatrudnienia w stosunku do poprzedniego roku odnotowano w branży produkcji urządzeń elektrycznych. Fot. Agnieszka Wocal / Agencja Gazeta
Praktycznie w każdej branży zatrudnienie rośnie wolnej, choć w niektórych spowolnienie pozostaje niewielkie – podsumowuje na łamach „Pulsu Biznesu” Kamil Pastora z firmy SpotData.

Przykłady? Według analityka może to dotyczyć np. producentów urządzeń elektrycznych – w firmach tego sektora zatrudnienie było wyższe o 6,5 proc. niż rok wcześniej. Co prawda, to o 2 punkty procentowe gorzej niż w maju, ale wciąż doskonale.

Dobrze wypadają też transport i budownictwo. W pierwszym przypadku wiąże się to z boomem na rynku usług logistycznych, w drugim – motorem wzrostu są inwestycje publiczne, dzięki którym skutki przegrzania inwestycyjnego, rosnących kosztów pracy oraz cen materiałów budowlanych są nieco mniej dotkliwe.


Gdzie będzie coraz trudniej o pracę?
Pastor wskazuje jednocześnie te branże, w których będzie coraz trudniej o zatrudnienie. Wskutek spowolnienia gospodarczego w Niemczech spadają wskaźniki eksportu – i zatrudnienia – w branżach meblarskiej i motoryzacyjnej. W pierwszym przypadku zatrudnienie w porównaniu do ubiegłego roku wzrosło o 2,5 proc., w drugim – o 3,5 proc.

– Jasne jest, że okres nadzwyczajnie dobrej koniunktury się kończy – kwituje ekspert. – Ważne pytanie brzmi, czy mamy do czynienia z recesją, czy tylko z normalizacją wzrostu. Ten drugi scenariusz wciąż jest znacznie bardziej realny – uspokaja.