Kończy się gonitwa za pracownikami. Ale pozostało kilka branż, które się z tego trendu wyłamują
Polska gospodarka reaguje na światowe trendy i, wcześniej czy później, zaczyna się do nich dostosowywać. Widać to we wrześniowych danych statystycznych, dotyczących gospodarki. Niewątpliwie, rozczarowały one ekspertów – choć w kilku branżach o spowolnieniu nie ma mowy, tam „ręce do pracy” są na wagę złota.
Przykłady? Według analityka może to dotyczyć np. producentów urządzeń elektrycznych – w firmach tego sektora zatrudnienie było wyższe o 6,5 proc. niż rok wcześniej. Co prawda, to o 2 punkty procentowe gorzej niż w maju, ale wciąż doskonale.
Dobrze wypadają też transport i budownictwo. W pierwszym przypadku wiąże się to z boomem na rynku usług logistycznych, w drugim – motorem wzrostu są inwestycje publiczne, dzięki którym skutki przegrzania inwestycyjnego, rosnących kosztów pracy oraz cen materiałów budowlanych są nieco mniej dotkliwe.
Gdzie będzie coraz trudniej o pracę?
Pastor wskazuje jednocześnie te branże, w których będzie coraz trudniej o zatrudnienie. Wskutek spowolnienia gospodarczego w Niemczech spadają wskaźniki eksportu – i zatrudnienia – w branżach meblarskiej i motoryzacyjnej. W pierwszym przypadku zatrudnienie w porównaniu do ubiegłego roku wzrosło o 2,5 proc., w drugim – o 3,5 proc.
– Jasne jest, że okres nadzwyczajnie dobrej koniunktury się kończy – kwituje ekspert. – Ważne pytanie brzmi, czy mamy do czynienia z recesją, czy tylko z normalizacją wzrostu. Ten drugi scenariusz wciąż jest znacznie bardziej realny – uspokaja.