„Fenomen gównianej pracy”. To dotyczy co czwartego zatrudnionego w Polsce
Niezbyt subtelny przymiotnik dodał do pracy jeden ze światowych autorytetów w dziedzinie badań nad rynkiem pracy, prof. David Graeber. Jego zdaniem, gdy pracownik nie widzi sensu swojej pracy, odbija się to negatywnie zarówno na nim, jak i na całej firmie. I tu mamy kłopot: sensu swojej pracy nie widzi więcej niż co czwarty zatrudniony Polak.
Wbrew pozorom nie można bagatelizować takich opinii. Poczucie braku sensu pracy ma olbrzymie znaczenie dla zaangażowania, efektywności i kreatywności pracowników. Co więcej, w realiach rynku pracy takich jak w Polsce – gdzie najboleśniej odczuwalne są braki w tych segmentach rynku, gdzie nie są potrzebne wysokie kwalifikacje – takie poczucie potęguje rynkowe problemy.
Najgorzej jest w Holandii
Wiąże się to nie tylko z oceną wykonywanych czynności czy tworzonych produktów: sens pracy wzmacniają przyzwoite zarobki i stabilne formy zatrudnienia. Co więcej, dla każdej kolejnej generacji sens wykonywanej pracy ma coraz większe znaczenie – dlatego najmocniej fenomen profesora Graebera odczuwają osoby z pokolenia Z, czyli rodzone po 1995 r. (obok tych, które mają problem z wytłumaczeniem, na czym polegają ich obowiązki).
Im bardziej rozwinięta gospodarka, tym problem z „gównianą pracą” jest większy. W Holandii utrata sensu pracy dotknęła już 40 proc. zatrudnionych, niewiele lepiej jest w Wielkiej Brytanii (37 proc.) – zauważa w rozmowie z portalem Puls HR Bartłomiej Brach z Instytutu Kapitału Ludzkiego SGH, założyciel agenci brightlight.
Eksperci sugerują zatem, by – poza wspomnianymi już czynnikami jak wynagrodzenie czy forma zatrudnienia – inwestować w rozwijanie kwalifikacji pracowników, pozostawić im pewną dozę autonomii co do wykonywanej pracy, a także przygotować kadrę menedżerską do zadań związanych z budowaniem zaangażowania w pracę. W czasach deficytu rąk do pracy może się to okazać kluczowym posunięciem firmy.