„Za rok, dwa, inne linie zrobią to samo”. Kolejne tanie linie kończą z dużym bagażem, zakupy bezcłowe też tracą sens
Ryanair, WizzAir, a teraz Ukraine International Airlines – to wszystko popularne w Polsce linie lotnicze. I wszystkie wprowadzają daleko idące ograniczenia w bagażu podręcznym.
Do tej pory Ukraińcy dopuszczali na pokładzie bagaż o wymiarach 55x40x20 cm i wadze maksymalnie 7 kilogramów oraz możliwość wzięcia „przedmiotów osobistych” o wadze 5 kg – komputera, torebki, aparatu. Od 15 stycznia przyszłego roku te przedmioty będą musiały być spakowane do bagażu podręcznego.
Z reguły wyłączone są tylko okrycia wierzchnie, parasolki i kule. Drugą sztukę bagażu podręcznego będzie można dokupić – za 15 euro pod fotel będzie można wcisnąć paczuszkę o wymiarach 40x30x10 cm, do 5 kilo. Cóż, większe zakupy w strefie duty free – choć pod tym względem ukraińskie lotniska nie oferują wiele – odejdą do przeszłości.
To wina pasażerów
Kenny Jacobs, dyrektor marketingu z Ryanair przerzuca odpowiedzialność na pasażerów. – Na 180 pasażerów mieliśmy 60 osób z wykupionym priorytetem lub taryfą Plus, które zabierały swój bagaż podręczny na pokład i kolejne 120 osób, których bagaż podręczny musieliśmy przed startem umieścić w luku. Szczególnie na tych największych lotniskach, to bardzo spowalniało proces wchodzenia na pokład i prowadziło do opóźnień – dodaje w rozmowie z fly4free.pl menedżer.
– Za rok, dwa, sami zobaczycie, że inne linie lotnicze zmienią swoje reguły dotyczące bagażu podręcznego tak, że będą one wyglądały identycznie lub bardzo podobnie jak u nas – zapowiada Jacobs. Pytanie, ilu pasażerów zniesie stopniowe ograniczanie komfortu podróży w imię niskiej ceny.