W Kijowie konsternacja, Polska może zabrać Ukrainie tysiące hektarów ziemi. Powód jest do bólu prozaiczny

Marcin Długosz
W Kijowie pojawiła się zapewne lekka konsternacja – ukraińscy urzędnicy zorientowali się właśnie, że Polska mogłaby się ubiegać o tysiące hektarów ziemi. Wszystko przez to, że, według traktatu, granica polsko-ukraińska przebiega przez środek koryta rzeki, a ta nijak nie chce stać w miejscu.
Prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko Adam Stępień/Agencja Gazeta
Do tego zaskakującego wniosku doszła Państwowa Służba Audytorska w Kijowie, a winowajcą okazał się Bug. Rzeka ta przepływa łącznie przez trzy państwa – Polskę, Ukrainę i Białoruś, na odcinku przeszło 360 kilometrów tworząc naturalną granicę między dwoma pierwszymi krajami.

Traktat wyznaczający przebieg granicy mówi, że przebiega ona przez środek koryta rzeki. Ta zmienia jednak swój bieg, przesuwają się w głąb Ukrainy i poszerzając de facto powierzchnię naszego kraju. Na regulacje Bugu potrzeba ok. 60 mln euro - podaje RMF24.

Relacje polsko-ukraińskie
Trudno jednak podejrzewać, by polskie władze rzeczywiście wysunęły jakiekolwiek roszczenia terytorialne. Tym bardziej, że oba kraje są dzisiaj w bardzo dużym stopniu od siebie zależne. W Polsce przebywa obecnie gros spośród 4 mln obywateli Ukrainy, którzy opuścili swoją ojczyznę w latach 2015-2017.