Jak nie złapać kataru w pracy? Wystarczy, że zaczniesz przestrzegać kilku prostych zasad

Patrycja Wszeborowska
Sezon na przeziębienia trwa w najlepsze, a gdzie najłatwiej złapać katar, jak nie w biurze? Wystarczy jedna osoba z infekcją, aby lawinowo zachorowało pięć następnych. Aby uchronić się przed drobnoustrojami wydobywającymi się ze współpracowników, warto wprowadzić w życie kilka prozdrowotnych zasad.
W pracy łatwo podłapać od kogoś przeziębienie. Fot. Dariusz Gorajski / Agencja Gazeta
Biuro to istna wylęgarnia wirusów i bakterii, zaś bezkonkurencyjnym siedliskiem zarazków są przestrzenie pracownicze typu open space. Badania naukowców z Queensland University of Technology w Brisbane w Australii dowiodły, że osoby pracujące w wielkich salach chorują o 20 proc. częściej, bo w takich miejscach zarazki mają szersze pole do rozprzestrzeniania się.

Przeziębiony współpracownik
My tymczasem często spędzamy tam ponad 40 godzin tygodniowo, narażeni na kichających kolegów i koleżanki, którzy zamiast zostać w domu i wyleczyć przeziębienie, chodzą do pracy. Dlaczego? Jak wykazały badania Vicks Global Survey, choć czujemy się źle, przychodzimy do biura z obawy, że nasza nieobecność zostanie źle odebrana przez przełożonych.


Trudno jednak przekonać kogoś, by nie przychodził do pracy z powodu "zwykłego kataru", więc do czasu wyzdrowienia, najlepiej unikać kontaktów z taką osobą.

Lecz nie tylko zakatarzeni współpracownicy są tykającymi bombami pełnymi drobnoustrojów. Ogromne znaczenie dla naszego zdrowia ma również czystość naszego miejsca pracy.

Zarazi cię klawiatura
Kiedy ostatni raz czyściłeś klawiaturę, myszkę czy biurko w pracy? Jeśli odpowiedź brzmi: „Kiedy rok temu na chwilę zabrakło w firmie prądu, a zresztą przecież są w miarę czyste”, to nadszedł czas, by chwycić za szmatkę i płyn dezynfekujący. Zrobisz przysługę zarówno swojemu zdrowiu, jak i zdrowiu swoich współpracowników.

Z badań naukowców z University of Arizona wynikło, że na przeciętnej pracowniczej klawiaturze i ekranie może przebywać nawet 400 razy więcej bakterii niż na desce klozetowej. Jeszcze bardziej „zarażone” są klawiatury współdzielone z innymi, np. na uczelniach.

W badaniu wzięły udział dwie grupy - jedna z nich raz dziennie przecierała chusteczkami dezynfekującymi swoje biurka, telefony i komputery, podczas gdy druga nie robiła nic. Po dwóch dniach naukowcy odnotowali 99,9 proc. spadek ilości drobnoustrojów na stanowiskach pracy pierwszej grupy.

Wspólne naczynia
Również wspólne kubki, talerze i sztućce pracownicze mają na sobie zarazki. Ci sami badacze sprawdzili, że 90 proc. umytych biurowych kubków znajdują się powodujące choroby drobnoustroje, z których aż 20 proc. to bakterie kałowe.

Winnym takiego stanu rzeczy są kuchenne gąbki do mycia naczyń. Po pierwsze - gromadzą w sobie zarazki wszystkich osób w biurze, a po drugie - są rzadko wymieniane, przez co zamiast umyć nimi kubek, jedynie rozprowadzamy po nim szkodliwe drobnoustroje. Dobrym pomysłem jest zatem korzystanie z własnych naczyń przyniesionych z domu i unikanie używania kuchennej gąbki.

Styczność z dokumentami, które były dotykane przez wiele osób, także stwarza ryzyko złapania infekcji. Choć są coraz rzadszą formą komunikacji, wypierane przez elektroniczne odpowiedniki, po kontakcie z biurowym papierem warto umyć ręce.

Nie wystarczy, że sam zadbasz o czystość
Współpracownik kicha i smarka w chusteczki, które później układa w chwiejną piramidkę na swoim biurku sąsiadującym z twoim? Nawet tak błaha sytuacja doprowadza do rozprzestrzeniania zarazków. Brudne, zabałaganione biurka kolegów z biura stwarzają realne ryzyko złapania infekcji. Warto zatem zachęcić ich do wspólnego utrzymywania czystości.