Pracownicy Biedronki w sporze z pracodawcą. Nie chcą pieniędzy, żądają spokoju
Zarobki są w porządku, ale przez zakaz handlu warunki pracy dramatycznie się pogorszyły – alarmują pracownicy największej sieci handlowej w Polsce. Pracują po nocach, w soboty ledwo nadążają z obsługą klientów.
Alarmują, że ich sytuacja uległa pogorszeniu po wprowadzeniu zakazu handlu w niedziele (jeśli nie wiesz, kiedy sklepy są zamknięte a kiedy otwarte, skorzystaj z naszego kalendarza niedziel handlowych). Przez to, że sieci walczą o zwiększenie obrotów w inne dni tygodnia, pracownicy mają urwanie głowy w soboty. Mają dosyć wychodzenia z pracy nawet o 1 w nocy i znacznie cięższej pracy, niż kiedyś.
Co dalej?
Na pewien paradoks zakrawa fakt, że za pracownikami ujął się Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ Solidarność. Bujara jest bowiem jednym z twórców projektu ustawy zakazującej handlu w niedziele.
Obecnie związek wystosował wniosek do Ministerstwa Pracy, by niedzielna doba pracownicza została wydłużona. Dzięki zakaz handlu zaczynałby obowiązywać już o 22 w sobotę, a trwałby do 5 rano w poniedziałek. Związkowcy zamierzają walczyć o takie rozwiązanie.
Jeronimo Martins Polska na razie nie komentuje postulatów związkowców.