Burmistrzowie i prezydenci chcą lepiej zarabiać. „To chore i upokarzające, że podwładni zarabiają więcej”

Mariusz Janik
Związek Miast Polskich ma zamiar zabiegać o to, by pensje samorządowców wybranych na najwyższe urzędy – prezydentów, burmistrzów czy wójtów – były wyższe. Organizacja chce przedłożyć rządowi projekt regulacji płac w administracji publicznej, który pozwoli podnieść pensje notabli, gdyż teraz zarabiają oni mniej więcej tyle samo, co w 2000 r. Za to bez nagród i premii, jakie trafiają się „zwykłym” urzędnikom.
Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic i szef Związku Miast Polskich obiecuje, że projekt podwyżki wynagrodzeń samorządowców trafi na ręce rządu jeszcze w tym roku. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Presja płacowa nie ogranicza się do biznesu, można by rzec złośliwie. – To jest chore i upokarzające, że podwładni w naszych urzędach i to nie najwyższego szczebla, zarabiają więcej od prezydenta miasta – cytuje szefa ZMP, prezydenta Gliwic, Zygmunta Frankiewicza Portal Samorządowy. Propozycja zmiany tego stanu rzeczy ma być gotowa jeszcze w tym roku.

– Wiem, że to nie jest popularny temat i wyleje się na nas fala krytyki. Nie jesteśmy tylko od zbierania pochwał za to, co robimy, i uważam, że jest to sprawa konieczna do podjęcia – tłumaczył Frankiewicz. Lepsze wynagrodzenie ma mieć też znaczenie motywacyjne. – Przy dobrych wynikach, wójt, burmistrz czy prezydent powinni mieć przyznawaną przez radę nagrodę – dorzucał.


Projekt ZMP będzie brać pod uwagę zróżnicowanie płac samorządowców – w zależności od sytuacji gospodarczej danego województwa oraz liczby mieszkańców danej jednostki terytorialnej. Tak czy inaczej kwoty będą znacznie wyższe niż obecne: pensje samorządowców nie zmieniły się bowiem od 18 lat, podczas gdy średnia pensja jest o 140 proc. wyższa niż w 2000 r., a pensja minimalna – 200 proc.