Absurdy polskiej energetyki. Zamiast zarabiać na elektrowniach węglowych, musimy do nich dopłacać

Patrycja Wszeborowska
Aż 42 proc. elektrowni węglowych na świecie przynosi straty – wynika z najnowszego raportu „Carbon Tracker”. Nie inaczej jest w Polsce - Polska Grupa Energetyczna (PGE) dopłaca cztery dolary do każdej wyprodukowanej megawatogodziny. Tymczasem nasz rząd dalej chce opierać rodzimą gospodarkę na węglu.
PGE dopłaca do każdej megawatogodziny wyprodukowanej w elektrowniach węglowych średnio 4 dolary. Tymczasem minister Tchórzewski chce zlikwidować w Polsce tanie farmy wiatrakowe. fot. Agencja Gazeta
Raport rentowności 6685 elektrowni węglowych na całym świecie, które odpowiadają za 95 proc. wszystkich mocy produkcyjnych wykonał „Carbon Tracker”, o czym pisze „Gazeta Wyborcza”. W analizie oceniono rentowność elektrowni według kosztów utrzymania, niezbędnych dla spełnienia norm środowiskowych inwestycji oraz cen węgla.

Inwestowanie w węgiel przynosi gigantyczne straty
Wyniki są jednoznaczne - inwestowanie w węgiel nie ma sensu ani pod kątem środowiskowym, ani finansowym. Już dziś 42 proc. elektrowni opartych na węglu przynosi straty, a do 2040 r. ich udział ma wzrosnąć do 72 proc. Co więcej, do 2030 r. budowa nowych źródeł odnawialnych będzie tańsza niż korzystanie z 96 proc. istniejących i planowanych elektrowni węglowych.


– Nasza analiza pokazuje, że system energetyczny bez węgla powinien być postrzegany raczej jako nieuchronność ekonomiczna niż świadectwo zamiłowania do ekologii i zieleni - mówi Sebastian Ljungwaldh, analityk ds. energii Carbon Tracker i współautor raportu, cytowany przez „GW”.

Brytyjscy analitycy podkreślają, że w samej Polsce PGE traci średnio cztery dolary za każdą wygenerowaną megawatogodzinę. Gdyby PGE i RWE (które jest właścicielem polskiej spółki Innogy) zaczęły zamykać zakłady zgodnie z porozumieniem paryskim, dałoby im to oszczędności rzędu ponad 8,6 mld dol. każda.

Polska energetyka
Tymczasem Polska wciąż chce inwestować w węgiel. Ba, planuje nawet budowę kolejnych elektrowni węglowych, a ekologiczne wiatraki mają trafić na złom, jak zapowiadał minister energii Krzysztof Tchórzewski.

W tym samym czasie polski rząd udaje przed resztą świata, że jest ekologiczny. Zagranicznym gościom, którzy przyjadą pociągami PKP Intercity do Katowic na międzynarodowy szczyt klimatyczny COP24 do posiłku zaserwuje się m.in. drewniane sztućce. Oczywiście w ramach pilotażu, co oznacza, że plastiki mogą wrócić, jak tylko spotkanie w Katowicach się skończy.