Świadomość ekologiczna na świecie niby wzrasta, ale Ziemia jest już w tak krytycznym momencie, że tylko radykalne zmiany mogą zatrzymać zagładę, którą ludzie zgotowali sobie sami. Jeśli nic z tym nie zrobimy, to w przyszłym pokoleniu wyginiemy, twierdzi prof. dr hab. Szymon Malinowski, fizyk atmosfery z Uniwersytetu Warszawskiego.
Ok. 80 proc. ludzkości wyginie w następnym pokoleniu, a proces destrukcji naszego gatunku już 2050 r. będzie się dziać na wielką skalę. Przed tragicznymi skutkami globalnego ocieplenia w obszernym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” ostrzega prof. Malinowski.
Ziemia coraz cieplejsza
Jak opowiada naukowiec, atmosfera ziemska ulega gwałtownemu ociepleniu - w ciągu ostatnich 150 lat średnia temperatura globu wzrosła o 1,2 stopnia. Teraz wystarczy zaledwie 30 lat, by o tyle samo ocieplić Ziemię, a to wystarczy do uruchomienia procesu maksimum termicznego, czyli gwałtownego uwalniania się gazów cieplarnianych do atmosfery.
Potem pójdzie już z górki - gorąco doprowadzi do spadku ilości wody w gruncie i rzekach, co spowoduje załamanie systemów energetycznych. To z kolei pociągnie za sobą załamanie łączności i transportu. Pożary lasów, upadki upraw, wymierające zwierzęta będą na porządku dziennym. Tragiczne warunki i migracje ludności doprowadzą do wyniszczających wojen.
Co można zrobić
Prof. Malinowski wierzy, że jest jeszcze szansa na ratunek. Należy jednak działać szybko. Na poziomie globalnym i krajowym należy przede wszystkim zrezygnować z energii z paliw kopalnych i sadzić drzewa.
– Musimy przestać emitować dwutlenek węgla do atmosfery, czyli spalać paliwa kopalne. Z tym że tu już nawet elektrownia jądrowa może nie być wystarczającym rozwiązaniem. (…) Dziś nie mamy innego wyjścia jak skorzystać ze Słońca: wspaniałego, darmowego, ogromnego źródła energii – opowiada.
Każdy może również obniżyć swój „węglowy ślad”. Jak przekonuje badacz, aby zredukować go o połowę, wystarczy mało używać samochodu, rezygnować z podróży służbowych na rzecz telekonferencji, wyłączyć niepotrzebne odbiorniki energii w domu i ograniczyć spożywanie mięsa, którego produkcja jest bardzo kosztowna energetycznie.