30 tysięcy za spotkanie z ministrem. Tak się teraz robi biznesy i lobbing w Warszawie
Jak twierdzą reporterzy Superwizjera TVN oraz portalu GazetaWroclawska.pl, w otoczeniu Prawa i Sprawiedliwości działają firmy, które za odpowiednią kwotę pieniędzy są w stanie pomóc w zdobyciu rządowych kontraktów. Dziennikarze opublikowali historię i wyjątkowo brzmiącą ofertę tej firmy, założonej przez byłego posła PiS.
Oferta doradztwa strategicznego
Okazało się, że w 2015 r. poznał on też Mariusza Antoniego Kamińskiego – byłego posła PiS, który został usunięty z partii po „aferze madryckiej”, sławetnej wycieczce do Madrytu trzech posłów partii w towarzystwie żon, które wszczęły na pokładzie samolotu kłótnię. Gdy sprawa wyszła na jaw, Kamiński założył Warszawskie Centrum Legislacyjne – firmę, monitorującą prace legislacyjne i oferującą wsparcie analityczne, co do „praktyk sejmowych”.
Dziennikarze dotarli do oferty tej firmy przygotowanej dla biznesmena z Jawora. „Oferta doradztwa strategicznego” obejmuje sporządzenie „mapy drogowej sprzedaży produktu dla służb mundurowych” – „poprzez dialog na poziomie rządowym, parlamentarnym i administracji wojskowej”. Rzecz jasna, z prezentacją produktów oraz spotkaniami z decydentami włącznie.
Częścią ujawnionego dokumentu jest szczegółowa oferta: 45-55 tys. zł netto za minimum trzymiesięczną stałą współpracę – co oznacza minimum trzy spotkania z decydentami w miesiącu. Taki „abonament” nie wszystkim musi pasować, więc „w opcji” są indywidualnie organizowane spotkania z politykami: od 5 do 30 tys. złotych „w zależności od pozycji i znaczenia danej osoby”.
Obie strony (negocjacje wokół tego „strategicznego wsparcia” toczyły się zapewne na przełomie 2015 i 2016 r.) odżegnują się dziś od oferty: biznesmen twierdzi, że odrzucił ofertę, bo „nie dogadaliśmy warunków finansowych do naszych oczekiwań”. Były polityk utrzymuje, że to on przerwał rozmowy. „Obawiałem się, że nie podołam czasowo” – uzasadnia.
Choć Kamiński odcina się od „cennika”, o którym piszą reporterzy, to obie redakcje utrzymują, że posiadają fotokopie dokumentu. Eksperci uważają, że cała sytuacja nie przypomina lobbingu – który można opisać jako próbę wpływu na stanowienie prawa, a nie jego stosowanie.
Co więcej, zamówieniami dla służb mundurowych (przynajmniej powyżej pewnych kwot) rządzą przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych, więc żadna „strategia” nie powinna być potrzebna.