Szczęście kierowców krótko trwało. To już koniec taniejącej benzyny

Mariusz Janik
Spadki cen paliw, choć na polskich stacjach benzynowych nie były aż tak spektakularne, właśnie dobiegają końca. Należące do kartelu OPEC państwa – wraz z Rosją i innymi krajami-eksporterami – zdecydowały o zredukowaniu wydobycia ropy.
Spadki trwały zaledwie kilka tygodni. OPEC zdecydował o ograniczeniu wydobycia, a skoro ropy na rynku będzie mniej, ceny znów zaczną rosnąć. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Ograniczenie jest niebagatelne: to 1,2 mln baryłek ropy dziennie mniej. Decyzja zapadła podczas 175. sesji OPEC w Wiedniu, choć decydujący wpływ miało tu stanowisko (nie należącej do kartelu) Rosji. Państwa OPEC nie mogą jednak lekceważyć graczy spoza organizacji: gdyby zdecydowali się na redukcję wydobycia, nie koordynując decyzji z innymi dostawcami surowca, rychło zostaliby przez nich zastąpieni na rynku.

Decyzje OPEC można uznać za porażkę Donalda Trumpa. Prezydent USA próbował bezskutecznie wyperswadować Arabii Saudyjskiej – która zainicjowała redukcję wydobycia – ten pomysł. Okazało się jednak, że dobre relacje, jakie Biały Dom zbudował z saudyjskimi książętami, mają swoje granice.


Trudno się jednak Saudyjczykom dziwić: w ciągu dwóch ostatnich miesięcy cena surowca spadła o dobre 30 proc., a baryłka ropy typu Brent kosztuje mniej niż 60 dol. Dla eksporterów ropy były to fatalne wieści, w większości państw OPEC krajowe budżety oparte są na prognozach znacznie wyższych cen.

Teoretycznie jednak i Amerykanie mogą na wprowadzone właśnie ograniczenia machnąć ręką: w USA systematycznie rośnie wydobycie surowca z łupków, co krok po kroku prowadzi kraj do surowcowej samowystarczalności. Jednak już sytuacja innych krajów rozwiniętych jest znacznie trudniejsza.