Cała prawda o złym rozumowaniu. Te zjawiska zaburzają nasz osąd i sprawiają, że błądzimy

Mariusz Janik
O stworzenie swoistego zestawienia kognitywnych zjawisk i procesów, które mają olbrzymi wpływ na nasze myślenie i działanie, pokusiło się Światowe Forum Ekonomiczne – organizator słynnych konferencji w Davos. Lista nie jest rankingiem, nie przesądza, co zdarza się nam częściej, a co rzadziej. Wskazuje raczej na, często niezauważalne, prawidła, którym ulega ludzka psychika.
Niezależne poglądy i postawy? Lista zjawisk i procesów kognitywnych, które na nie wpływają jest długa. Fot. 123rf.com
Listę otwiera zasada, że na pierwszy – nomen omen – osąd zwykle wpływa na kolejne opinie w danej sprawie i trudno go później odwrócić. Wiąże się z tym zjawisko usprawiedliwiania za wszelką cenę podjętych decyzji czy przyswojonych poglądów oraz jeszcze jeden efekt – gdy ktoś zaczyna je podważać, zaczynamy przy nich obstawać nawet bardziej niż wcześniej.

Irracjonalne trwanie przy raz przyjętej ocenie sytuacji przypomina też kolejne zjawisko: trzymanie się tych stanowisk i rzeczy, które coś nas już kosztowały. Tę zasadę można by zapewne przekładać i na związki między ludźmi, jak i na świat finansjery – graczom na giełdzie trudno przyznać, że kurs spada i już się „nie odbije”.


Skądinąd, w innych przypadkach, na osąd może wpłynąć swoiste lenistwo – przyjmujemy takie tłumaczenie, jakie jest najprostsze. Poza tym jeśli jakieś wnioski są zgodne z naszymi poglądami, jesteśmy skłonni racjonalizować wszystko, co do tych wniosków doprowadziło.

Frapujący jest efekt Dunninga-Krugera, czyli „im więcej wiesz, tym mniej pewien swego jesteś”: kto orientuje się w złożoności świata, ten chętnie używa zatem formułki „to zależy” i daleki jest od wygłaszania zdecydowanych, jednoznacznych tez. Drugą stroną medalu jest – gdy już coś wiemy – zakładanie, że to oczywiste dla wszystkich.

Słynny efekt placebo to rzecz jasna. Z kolei przeszłość z reguły zapamiętujemy jako lepszą niż była, mając jednocześnie tendencję do widzenia przyszłości w ciemniejszych barwach niż są do tego przesłanki.

Chętnie korzystamy też z ogólnikowych sformułowań, by wypełnić je własną treścią – ale z drugiej strony potrafimy łatwo poddawać się sugestiom, wynikającym z kontekstu. W podobny sposób podświadomie faworyzujemy tych, którzy przynależą do naszej grupy – rodziny, klasy, zespołu, działu w firmie.

Innych oceniamy ponadto na bazie ich atrakcyjności czy odczuwanej sympatii, a ponadto oceniamy ich na podstawie ich charakteru, samych siebie – podług sytuacji. Ach, tak w ogóle – podkreślają autorzy – to mamy tendencję do przeceniania tego, czy ktoś zwraca na nasz wygląd i zachowanie uwagę.

W nagłej sytuacji zdarza nam się przyjmować odruchowo, że ktoś inny „coś z tym zrobi”. Kolejną zasadę również znamy doskonale: nasze porażki wynikają z zewnętrznych czynników, za to za sukcesy odpowiadamy osobiście.

W ogóle zresztą mamy tendencję do skrajności: przeceniamy prawdopodobieństwo happy endu w rozmaitych sytuacjach, a jednocześnie w chwilach porażki popadamy w postawę przeciwną – zakładamy fatalny finał. Z jednej strony trudno nam wystąpić przeciwko grupie i np. podkreślić odmienną opinię – a z drugiej, gdy ktoś mówi nam, co należy zrobić, mamy tendencję do zrobienia czegoś wręcz przeciwnego.