Alkomat piszczy, mimo że nie piłeś alkoholu? To możliwe – tych rzeczy nie rób przed kontrolą

Konrad Bagiński
Zbliża się czas wielkich wyjazdów świątecznych, szykuje się też do niego policja. Funkcjonariusze z pewnością będą badać trzeźwość kierujących. I wiele osób za kółkiem może się zdziwić, bo alkomaty nieraz zapiszczą nawet u całkowicie trzeźwych osób.
Nawet perfumy mogą zaburzyć wynik badania alkomatem Fot. Michał Grocholski / Agencja Gazeta
Uważaj z lekami
Niektóre leki i produkty medyczne zawierają alkohol. Podczas świątecznego obżarstwa wiele osób będzie używało choćby kropli żołądkowych lub miętowych. Uwaga - ich bazą jest alkohol.

Wypicie dawki leczniczej nie spowoduje, że przekroczymy jakiekolwiek normy trzeźwości, ale w ciągu kilku – kilkunastu minut po ich spożyciu możemy wydmuchać na alkomacie doprawdy imponujący wynik – nawet w okolicach promila. Podobnie rzecz się ma ze środkami na ból gardła, syropami i lekami dla astmatyków.

Szczególną uwagę zwróćmy na płyny do płukania jamy ustnej. Wiele z nich jest na bazie alkoholu, więc nawet 20 – 30 minut po ich użyciu możemy wydmuchać 1 – 2 promile.


Napoje
Ostatnio w Polsce popularne staje się piwo bezalkoholowe. Są już produkty całkiem smaczne, więc nie ma się czemu dziwić. Ale uwaga – wiele z nich może zawierać do 0,5 proc. alkoholu. Jest to ilość homeopatyczna, ale bezpośrednio po wypiciu alkomat może wskazać, że jesteśmy nietrzeźwi.

Podobnie rzecz się ma z czekoladkami, szczególnie zawierającymi alkohol. Zjedzenie kilku nie spowoduje, że będziemy się zataczać, ale alkomat może to wykazać. Wbrew obiegowym opiniom zjedzenie jabłka raczej nie poskutkuje wykazaniem obecności alkoholu w oddechu.

Aby osiągnąć poziom, jaki uniemożliwi nam jazdę samochodem, trzeba byłoby ich zjeść ok. 20 kilogramów. A wtedy i tak nie będziemy nadawali się do jazdy autem, ale z zupełnie innego powodu.

Warto także uważać z wożeniem osób pijanych
– Rano podwoziłem do miasta strasznie skacowanego sąsiada. Wysadziłem go i dosłownie po minucie trafiłem na kontrolę trzeźwości – policjant specjalnym testerem badał powietrze w samochodzie. Od razu zaświeciły się wszelkie czerwone lampki, zostałem zgarnięty na pobocze. Oczywiście kolejne badanie mojej trzeźwości oczyściło mnie z podejrzeń, ale nie było to miłe i straciłem sporo czasu – opowiada nam Aleksander, jeden z czytelników.

Inny miał podobną przygodę, związaną z płynem do spryskiwaczy.

– Odwoziłem dzieci do przedszkola, była zima. Trafiłem na kontrolę, dmuchnąłem w alkoblow. Policjant popatrzył na mnie ze zdumieniem, potem na dzieci na tylnym siedzeniu. Okazało się, że lampka zapaliła się na czerwono – czyli powyżej pół promila. Na szczęście był sensownym gościem i od razu zapytał, czy nie spryskałem przed chwilą szyb. Potwierdziłem, kolejny pomiar zrobiliśmy na świeżym powietrzu, przy samochodzie. Zapaliła się zielona lampka, ale nerwy były – mówi nam Piotr.

Podobnie bywa, gdy ktoś użyje dużej ilości perfum, szczególnie już w samochodzie. Utrzymują się one w powietrzu i mogą znacznie zaburzyć badanie.

W każdym z takich przypadków poprośmy policjanta o przeprowadzenie kolejnego badania za kilka minut. Tyle na ogół wystarczy, by potwierdzić naszą trzeźwość.