Budżetówka wyjdzie na ulice. Strajki mają być ciosem w PiS za obietnice bez pokrycia

Patrycja Wszeborowska
NSZZ Solidarność zamierza walczyć o podwyżki dla budżetówki, a jej orężem będą pikiety i strajki. Związkowcy, którzy w wyborach parlamentarnych w 2015 r. poparli rządzącą dziś partię, teraz zarzucają jej, że nie wywiązała się z przedwyborczych obietnic.
Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" zdecydowała o rozpoczęciu protestów na wiosnę 2019 r. fot. Robert Kowalewski / Agencja Gazeta
Strajki, manifestacje i kampanie społeczne mają uderzyć w PiS, jeśli rząd nie przystąpi do „konstruktywnego dialogu”, jak informuje „Rzeczpospolita”. Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” właśnie przyjęła zgodne stanowisko w sprawie protestów.

– Patrząc jednak na sposób, w jaki obecna władza prowadzi dialog z partnerami społecznymi, nie przypuszczamy, by można było tych protestów uniknąć – twierdzi w rozmowie z dziennikiem rzecznik „S” Marek Lewandowski.

Będą wytykać błędy

Choć w obecnie procedowanej w Sejmie ustawie budżetowej założono wzrost wynagrodzeń dla pracowników budżetówki o ok. 260 zł netto, o podwyżkach i tak będą decydować kierownicy urzędów. Związkowców to nie satysfakcjonuje i domagają się odmrożenia tzw. kwoty bazowej.


Manifestacje uliczne i protesty, które planowane są na wiosnę 2019 r., to niejedyna forma buntu związkowców. „S” zamierza również prowadzić kampanie takie jak „Sprawdzam polityka”, piętnujące poszczególnych polityków za działania antypracownicze.

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, wynagrodzenie budżetówki jest „poniżej biologicznego przetrwania”. Według ostatniego sprawozdania szefa Służby Cywilnej inspektor ochrony środowiska zarabia 1588 zł netto, dowódca miejskich zastępów strażackich - 2120 zł na rękę, a bibliotekarz z 38-letnim stażem pracy - 1867 zł.