Glapiński "odkrył" kto stoi za atakiem na NBP. "To się składa w bardzo logiczną całość"

Adam Sieńko
Szef NBP Adam Glapiński ujawnił czytelnikom „Sieci”, komu zależy na podkreślaniu roli NBP w aferze KNF. Jego zdaniem pewnym siłom politycznym chodzi o to, by zmienić prezesa Narodowego Banku Polskiego i wciągnąć Polskę do strefy euro.
Adam Glapiński, szef NBP, oskarża partie opozycyjne o atak na NBP Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta
– To się składa w bardzo logiczną całość – tłumaczy w „Sieci” Glapiński. Według niego „trudno tego wszystkie nie skojarzyć z atakiem na NBP”.

– Bo owszem, po ewentualnym zwycięstwie wyborczym, za rok opozycja teoretycznie może rozpocząć marsz w stronę euro, ale bez zmiany prezesa banku centralnego i zmian w Radzie Polityki Pieniężnej nie będzie to ani łatwe, ani proste, ani szybkie – doprecyzowuje.

W trakcie wywiadu prezes NBP kieruje uwagę czytelników na partie opozycyjne. Opowiada, że wejście do strefy euro to dla nich drugi najważniejszy punkt programu zaraz po „depisyzacji”. Dodaje też, że może to być inspirowane przez duże kraje Unii Europejskiej. Snując swoją spiskową teorię dorzuca jeszcze, że ograniczenie naszej suwerenności ekonomicznej „zakotwiczy Polskę na stałe w tzw. głównym nurcie europejskim”.


A na tym skorzystać mają głównie "wielkie banki, wielkie instytucje, głównie zagraniczne, którym spadną koszty transakcyjne". Kto straci? Według Glapińskiego – najbiedniejsi Polacy.

Glapiński i afera KNF
Adam Glapiński zapomniał być może, że jedną z pierwszych osób, które powiązały go z aferą KNF był premier Mateusz Morawiecki. Prezesa NBP obciążać może też wyznanie polityka z obozu rządowego, który w rozmowie z „Faktem” twierdził, że Marek Chrzanowski, od którego nagrania zaczęła się cała awantura, jest… nominatem Glapińskiego.

Choć Glapiński wielokrotnie podkreślał swoją niezależność jako szef NBP, spotykał się jednak z Jarosławem Kaczyńskim na stopie prywatnej, co wzbudzało spekulacje. Kpiono, że stawia się w „centrum dowodzenia PiS” na Nowogrodzkiej.