Radny zapytał, co daje darmowa komunikacja w czasie smogu. Obalił dzięki temu stary mit

Adam Sieńko
Radny Krakowa Łukasz Wantuch poprosił ratusz o dane dotyczące darmowej komunikacji miejskiej w dni, w które smog w mieście jest największy. – Są pewne mity, z którymi nie ma sensu walczyć – puentuje wyniki swojego śledztwa.
Mieszkańcy Krakowa w dni alarmu smogowego mogą jeździć komunikacją miejską za darmo Jakub Włodek/Agencja Gazeta
Kraków jest jednym z miast, które w przypadku przekroczenia norm czystości powietrza, pozwala swoim mieszkańcom jeździć komunikacją miejską za darmo. Ma to, przynajmniej w teorii, zachęcić krakowian do porzucenia samochodów na rzecz autobusów i tramwajów. A co za tym idzie – redukcji zanieczyszczenia powietrza.

Łukasz Wantuch powątpiewał jednak, czy ta strategia rzeczywiście jest skuteczna. Zgłosił się więc do magistratu po twarde dane. Postanowił porównać ze sobą natężenie ruchu na kilku popularnych skrzyżowaniach 12 grudnia (płatna komunikacja), 13 grudnia (bezpłatna) i 14 grudnia (znów płatna). Wszystkie te dni były normalnymi dniami roboczymi. Co się okazało? Statystyki we wszystkich wspomnianych terminach były niemal identyczne. Zwolnienie mieszkańców na jeden dzień z konieczności płacenia za komunikacje w żaden sposób nie wpłynęło na ograniczenie ruchu samochodowego. Przykładowo – na rondzie Mogilskim liczba odnotowanych samochodów to kolejno 93, 95 i 99 tys.


– I co z tego ? Nic. I tak wszyscy będą mówić, że darmowa komunikacja miejska jest potrzebna, bo zmniejsza smog. Są pewne mity, z którymi nie ma sensu walczyć – puentuje we wpisie facebookowym Wantuch.

W Krakowie spaliny generowane przez samochody są drugą, po tzw. kopciuchach, przyczyną zanieczyszczenia powietrza. Dane Ministerstwa Zdrowia wskazują,że smog zabija ok. 67 tys. Polaków rocznie.