Gliński chce połączyć duże studia filmowe. „Już nie będzie głupich wygłupów w stylu Kleru”

Marcin Długosz
Jeden duży ośrodek produkcji filmowej zamiast kilku studiów filmowych – tak wyglądają plany Ministerstwa Kultury. – Dzięki temu powstanie profesjonalny publiczny ośrodek produkcji filmowej, który będzie poważnym partnerem dla realizatorów wysokobudżetowych produkcji europejskich i amerykańskich – przekonuje resort. Komentujący nie pozostawiają jednak na tym pomyśle suchej nitki.
Patryk Ogorzalek / Agencja Gazeta
Piotr Gliński ogłosił, że w miejsce Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Studia Filmowego KADR, Studia Filmowego TOR, Studia Filmowego ZEBRA, Studia Miniatur Filmowych i Studia Filmowego KRONIKA dostaniemy jeden „profesjonalny publiczny ośrodek produkcji filmowej”.

Według szacunków resortu kultury, nowy podmiot miałby rocznie obracać środkami na poziomie 100 mln złotych. – Nasze rozdrobnione studia filmowe i rozproszone zasoby nie mogą skutecznie konkurować z zagranicznymi producentami, co w świetle przyjętych zachęt dla produkcji audiowizualnej będzie osłabiało ich pozycję konkurencyjną – tłumaczy Gliński. Reakcje na decyzję MKiDN
News został już skomentowany przez dziennikarzy i innych internautów. Wśród gąszczu opinii próżno jednak szukać pozytywów.


– I tak powstaje polskie narodowe Hollywood, przy produkcjach którego „Smoleńsk” będzie wydawał się profesjonalnym hitem kinowym – pisze Jan Osiecki.

– Państwowy Koncern Produkcji Bogoojczyźnianych Gniotów. Nic dobrego pod okiem Glińskich i podobnych mu nie powstanie – dorzuca Waldemar Kuczyński. Pozostali komentujący piszą też, że „łatwiej takim tworem sterować i już nie będzie jakiś głupich wygłupów w stylu Kleru i innych niezależnych produkcji”, nagrywają się też, że w końcu będzie można nakręcić „Smoleńsk – decydujące starcie”.

Przypomnijmy, że niedawno Gliński zaprzeczał jakoby miał coś wspólnego z finansowaniem filmu Kler przez państwową instytucję. - "NIE DAŁEM ANI GROSZA na ten cel. Był on natomiast finansowany decyzjami p. Odorowicz i Sroki - b. dyrektorek PISF, mianowanych przez poprzedników, na których działania - zgodnie z prawem, nie mieliśmy wpływu (pisownia oryginalna – red.)" – napisał na Twitterze.