Balcerowicz jednym wpisem podsumował zamieszanie ws. cen prądu. „Przepis na PRL”
To już pewne – w przyszłym roku ceny prądu dostarczanego do gospodarstw domowych zostaną „zamrożone”. Decyzja parlamentu przyklepana dzisiaj przez prezydenta Andrzeja Dudę wzbudza jednak skrajnie negatywne komentarze.
– 1. Upolityczniaj gospodarkę, nacjonalizując prywatne firmy oraz szantażując pozostałe; poprzez chybione projekty i partyjne marnotrawstwo uruchomisz wzrost kosztów
– 2. "Osłaniaj" społeczeństwo zamrażając ceny
Efekt, to zdaniem profesora stagnacja, kolejki, rosnące dotacje i chaos. Złośliwi komentujący dorzucają do tego jeszcze punkt 4 i 5, czyli "bankructwo" oraz "prośbę cara o interwencję".
Koncerny, które sprzedają nam energię odbiją to sobie dzięki Funduszowi Wypłaty Różnicy Ceny. Fundusz będzie wypłacał im różnicę między ustaloną przez rząd ceną sprzedaży, a rzeczywistym kosztem zakupu prądu na rynku.
Nie do końca wiadomo, jak na takie sztuczne blokowanie podwyżek zareaguje Unia Europejska. Szefowa think tanku Forum Energii, Joanna Maćkowiak-Pandera zauważyła, że rządową nowelizację może być trudno uzasadnić w kontekście jednej z dyrektyw Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Wcześniej politykę energetyczną rządu krytykowała prof. Barbara Błaszczyk z Forum Obywatelskiego Rozwoju. - Państwowe firmy energetyczne już zostały zobowiązane do łożenia na nierentowny sektor górniczy. To się przełoży, prędzej czy później, na wzrost cen energii – przepowiadała w wywiadzie dla INNPoland.pl w… listopadzie 2017 roku.