MON się broni. Kuriozalne tłumaczenia w sprawie "Ławek Niepodległej" za 4 mln zł

Konrad Bagiński
Może nie jest zbyt ładnie, ale za to tanio, bo jakby było ładniej, to by było drożej. A w ogóle to gminy same chciały stawiać ławeczki niepodległości i nie ma się co czepiać resortu obrony – tak można podsumować specjalny komunikat ministerstwa. Wydało go z powodu fali szyderstw, jaka wylała się na pojawiające się w Polsce ławkopomniki.
Multimedialne Ławki Niepodległości nie przypadły do gustu warszawiakom Fot. Fundacja Wzornictwo i Ład
Ministerstwo Obrony przypomina, że projekt "Ławka Niepodległości" został uruchomiony w odpowiedzi "na liczne sygnały od samorządów, które chciały upamiętnić stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości".

A w specjalnym komunikacie informuje, że wcale nie było to drogie, bo ministerstwo zwraca samorządom do 80 proc. kosztów budowy ławki, ale nie więcej, niż 30 tysięcy.

– Dotacje na budowę wraz z gotowym projektem multimedialnej ławki otrzymało 121 samorządów. (...) Do Ministerstwa Obrony Narodowej wpłynęły 262 oferty – przekazało mediom Centrum Operacyjne MON.


Reakcje na ławki niepodległości
MON zabrał głos po serii publikacji, w których pojawiają się dość wysokie koszty postawienia ławek. Na przykład Lublin miał na ten cel wydać 80 tysięcy złotych. MON informuje, że zwraca tylko część kosztów za same ławki, a nie za np. remont skweru, na którym stają. Tymczasem w wielu miejscach ławeczki niepodległości stają na specjalnie przygotowanych miejscach – a to faktycznie może być droższe rozwiązanie.

– Samorządy mogą wykonać ławkę, i robią to, w niższych cenach. Są też takie, które nie wystąpiły do MON o dofinansowanie, tylko zdecydowały się zbudować "Ławkę Niepodległości" na swój koszt (Jaworzno i Dzierżoniów). Z MON otrzymały jedynie bezpłatną licencję na wykorzystanie projektu – twierdzi ministerstwo.

Na dodatek ciągle pojawiają się doniesienia o niezbyt dobrej kondycji i wykonaniu ławek.