Czy ochrona podczas finału WOŚP musiała być specjalnie wyszkolona? Kulisy działania agencji Tajfun

Arkadiusz Przybysz
Media donoszą, że ochroniarze pracujący podczas finału WOŚP w Gdańsku mogli nie mieć doświadczenia, a firma cały czas poszukiwała pracowników. Czy jednak ochroniarze na takiej imprezie muszą mieć specjalne uprawnienia i szkolenia?
Ochrona na imprezach zarabia podobnie jak ochrona w marketach. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Podczas imprezy masowej, czyli takiej która ma ponad 1000 uczestników "pod chmurką" lub 500 w budynku, organizator ma obowiązek zapewnić uczestnikom bezpieczeństwo. Według powszechnie stosowanego przelicznika, na pierwsze 300 osób na imprezie powinno przypadać 10 ochroniarzy, a potem na każde 100 kolejnych - jeden.

Przynajmniej jedną piątą z nich powinni stanowić członkowie służby porządkowej. Mają oni prawo sprawdzać bilety na imprezie oraz sprawdzać bagażu pod kątem wnoszonego alkoholu czy np. broni. Mogą oni zakazać wstępu niektórym osobom lub też wyprosić osoby zachowujące się niezgodnie z regulaminem imprezy.


Jak zatrudnia agencja ochrony?
Kiedy pojawiły się informacje o ataku nożownika na prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza podczas finału WOŚP, media przyjrzały się agencji ochrony, wynajętej do zabezpieczenia imprezy. Agencja ochroniarska "Tajfun" do zabezpieczenia imprez masowych miała zatrudniać studentów, a przeszkolenie w zakresie ochrony imprez masowych było jedynie "mile widziane".

Tajfun funkcjonuje od 2008 roku, posiada licencję na nazwisko Gracjana Zwolaka, ale w mediach społecznościowych jako dyrektor zarządzający występuje Dariusz Sokołowski. To były policjant, kurator sądowy i właściciel firmy windykacyjnej – informuje Money.pl.

Jak poinformował przedstawiciel Agencji Ochrony Tajfun, 27. finał WOŚP ochraniało ok. 50 pracowników firmy. Za sceną znajdowała się strefa kontrolowana przez ochroniarzy, gdzie mogli przebywać artyści, technicy oraz dziennikarze. Stamtąd nożownik wszedł na scenę schodami. Uprawniała do tego przepustka dla dziennikarzy - donosi Gazeta Wyborcza.

Tylko 30 godzin szkolenia
Dlaczego przeszkolenie jest tylko "mile widziane"? Ponieważ nie jest w żaden sposób sformalizowane. Organizują je niektóre firmy szkoleniowe. Trwa ono ok. 25-30 godzin i w zależności od miejsca kosztuje od stu do trzystu złotych. Szkolenie kończy się egzaminem wewnętrznym, a po jego zakończeniu uczestnik otrzymuje specjalny certyfikat.

W programie jednego z takich szkoleń zajęcia praktyczne stanowią ok. jednej piątej czasu całego szkolenia. Trudno jednak powiedzieć, czy ochroniarze zatrudnieni przez firmę Tajfun nie posiadali dodatkowych szkoleń czy uprawnień. Mogli wśród jej pracowników znajdować się na przykład posiadacze licencji pracownika ochrony fizycznej, która daje uprawnienia także do pracy w konwojach.

Ile zarabia ochroniarz?
Stawki za ochronę imprez masowych nie zachęcają szczególnie do pracy. Żeby daleko nie szukać - powiat Lwówek Śląski wybrał ofertę na ochronę niewielkiej imprezy - dwa patrole piesze, jeden patrol stacjonarny - w sumie sześć osób, pracujących od 8 do 20. Cena, którą zapłaci powiat? Nieco ponad 1800 złotych.

Gdyby te pieniądze zostały przekazane bezpośrednio pracownikom jeden zarobiłby 25 złotych na godzinę. Odliczyć trzeba prowizję samej firmy oraz fakt, że trzech z tych pracowników nie musi być pracownikami kwalifikowanymi. Ci najprawdopodobniej zarobią najniższą krajową.

To nie są stawki tak niskie, jak jeszcze kilka lat temu w branży. Stawki dla ochroniarza w budynku, które płaciły urzędy były w granicach 4-5 złotych. Teraz ochroniarz powinien zarabiać przynajmniej 13 złotych za godzinę - tyle wynosi bowiem najniższa stawka godzinowa. I średnio ochroniarze tyle zarabiają - mediana zarobków to niewiele ponad 2 tys. zł.

Firmy ochroniarskie nadal chętnie zatrudniają niepełnosprawnych i tych, którzy postanowili dorobić sobie do emerytury. Zaletą pierwszych jest to, że oznaczają dla przedsiębiorstwa mniejszy wydatek. Drudzy z kolei nie narzekają tak bardzo na zarobki. W przypadku jakichkolwiek problemów pojawia się pytanie, czy takie osoby będą skłonne zaryzykować swoje zdrowie.

Atak na prezydenta Gdańska
Do ataku na Pawła Adamowicza doszło w kulminacyjnym momencie finału WOŚP w Gdańsku. Napastnik wbiegł na scenę i dwukrotnie ugodził nożem włodarza miasta.

Adamowicz szybko trafił do szpitala, gdzie przeszedł wielogodzinną operację. W środku nocy poinformowano, że samorządowiec operację przeżył, ale jego stan nadal jest bardzo ciężki, a o wszystkim zadecydują "najbliższe godziny". Około 14:00 dowiedzieliśmy się, że Adamowicz zmarł.

Szybko pojawiły się także informacje o napastniku. Okazało się, że to 27-letni Stefan W., który w przeszłości przeprowadził serię napadów na banki w Gdańsku oraz przebywał w więzieniu.