Ekologia w Polsce. Ekspertka wyjaśnia, co trzeba zrobić, żeby rozwijać OZE w naszym kraju
To już oficjalne - Polska nie umie w „zieloną energię”. Potwierdza to ujawniony ostatnio Krajowy Plan na Rzecz Energii i Klimatu przesłany przez Ministerstwo Energii do Brukseli, który zdradza, że nasz kraj nie zdoła spełnić minimalnego 15-proc. celu odnawialnych źródeł energii (OZE) w końcowym zużyciu energii. Porównując się w „zielonym” rankingu z innymi krajami „nowej Unii” wypadamy naprawdę blado. A przecież ich poziom zamożności i gospodarki jest podobny do naszego. Zatem w czym rzecz?
Po latach kompulsywnego zaprzeczania, rząd w końcu przyznał - Polska nie przoduje w ekologicznych rozwiązaniach, a wręcz ląduje na szarym końcu, przy okazji wytykając palcem kraje, które również na tym tle nie zabłysnęły. Jak wynika z poufnego dokumentu przesłanego Komisji Europejskiej przez polski rząd, do którego dotarł portal wysokienapiecie.pl, Polsce nie uda się osiągnąć planowanego udziału odnawialnych źródeł energii (OZE) w 2020 r. Dzieje się tak nawet pomimo tego, że rynek fotowoltaiki w Polsce rośnie z roku na rok.
Raport raczej nie wywołuje zdziwienia. W końcu coraz silniejsze opieranie polskiej energetyki i gospodarki na paliwach kopalnych (nasze państwo w ok. 80 proc. jest uzależnione od węgla) oraz traktowanie OZE jako dodatek do energetyki węglowej, zdecydowanie nie sprzyja krajowemu planowi energii odnawialnej.
Dlaczego w Polsce nie ma OZE?
Przyjęta przez Polskę strategia wydaje się tym dziwniejsza, kiedy weźmiemy pod uwagę ambitne plany dotyczące źródeł energii forsowane przez Komisję Europejską. Według nich do 2050 r. aż 80 proc. energii elektrycznej w UE ma pochodzić ze źródeł odnawialnych. Dlaczego w takim razie OZE w Polsce, zamiast postępować, wręcz przechodzi regres?
– Sprawa jest skomplikowana i prosta jednocześnie. W polskiej polityce nie było woli dla źródeł odnawialnych - były one narzucone przez UE jako obowiązek. To z kolei efekt długotrwałej polityki, gdzie zideologizowano wsparcie i priorytet dla węgla – kwituje w rozmowie z INNPoland.pl Ewa Sufin-Jacquemart, prezeska Fundacji Strefa Zieleni i aktywistka Partii Zieloni.
Rezultat takiej polityki okazał się mało ekologiczny. M.in. zatrzymano rozwój energetyki wiatrowej lądowej, zaniedbano fotowoltaikę i nawet nie rozpoczęto inwestycji w odnawialne źródła energii na morzu, co przy polskim klimacie byłoby idealnym energetycznym rozwiązaniem.
Potencjał "zielonej energii" w Polsce
Tymczasem Polska ma ogromny potencjał w rozwijaniu OZE. – Mamy świetne predyspozycje, by OZE u nas „hulało”, gdyby tylko była wola polityczna, warunki prawne i niewielkie systemy wsparcia. Jeśli chodzi o możliwość inwestycyjną obywateli - mamy dużo ludzi z klasy średniej, ale też rolników, którzy przy odpowiednim systemie pożyczkowym mogliby zainwestować w panele fotowoltaiczne czy przydomowe systemy wiatrakowe. Polacy kochają autonomię i myślę, że każdy rolnik chciałby być niezależny od korporacji, która dostarcza mu prąd, a wytwarzać własny – tłumaczy Sufin-Jacquemart.
Polska ma ogromny potencjał w rozwijaniu odnawialnych źródeł energii. Jednak za obecnego rządu hamuje się ich postęp.•Fot: Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Jednak w polskim OZE jest zastój. I wcale nie zaczął się od kadencji obecnego rządu, tylko dużo wcześniej. – W pewnym momencie daliśmy władzę wielkim firmom energetycznym i postawiliśmy na scentralizowaną wielką energetykę. Te lobby energetyczne jest w tej chwili bardzo potężne i stało się miejscem super synekur dla poszczególnych ekip rządzących – wyjaśnia ekspertka.
I właśnie potęga koncernów energetycznych, jak tłumaczy Sufin-Jacquemart, jest największą blokadą w rozwijaniu OZE.
– Należałoby w Sejmie ustawowo złamać lobby wielkich korporacji i zezwolić ludziom na decyzję o niepodłączaniu się do centralnego systemu energetycznego i na niezależność energetyczną. Tu nawet nie chodzi o to, by nie być podłączonym do sieci, ale żeby mieć prawo, aby oprócz tego gromadzić prąd na własne potrzeby i zachowywać sobie maksymalną autonomię jego użytkowania – mówi.
Siła we wspólnocie
Równie kluczowe jest rozwijanie społeczności energetycznej. Podczas zmiany systemowej zlikwidowaliśmy wszelkie formy współpracy, uznając je za przeżytki złego systemu, cały wysiłek przekierowując na rozwój przedsiębiorczości i indywidualnej zaradności.
– Dziś wszyscy są konkurentami i liczą tylko na siebie. Zaś w czasach zmian klimatu chodzi o to, by razem zaspokajać wspólne potrzeby. Zatem oprócz dania ludziom prawnych możliwości, trzeba również połączyć model zarabiania pieniędzy z modelem zaspokajania potrzeb. Niech Xsiński założy panele fotowoltaiczne i produkuje prąd dla siebie, a jak będzie miał nadwyżkę, to niech sprzeda ją sąsiadowi, a nie oddaje do PGE – proponuje specjalistka.
Dziś jest to niestety niemożliwe, co ukazuje raport Ministerstwa Energii. Tymczasem polski rząd, zamiast wyciągnąć z niego wnioski, wytyka w nim nieobowiązkowość innych państw, próbując się wybielić. – W 2017 r. jedynie 12 spośród 28 krajów zrealizowało cel krajowy – czytamy w cytowanym raporcie.
Dzisiejszy Kowalski nadwyżkę prądu uzyskaną z zamontowanych u siebie paneli fotowoltaicznych musi oddać koncernowi energetycznemu, zamiast odsprzedać sąsiadowi.•Fot. Greens MPs / CC BY-NC-ND 2.0
Choć może dla polskiego rządu te dane brzmią jak dobra strategia obronna, w rzeczywistości oznaczają, że prawie połowa państw UE osiągnęła swoje cele już na trzy lata przed terminem. Co więcej, większość z nich to nowe państwa UE, o poziomie zamożności podobnym do Polski, m.in. Czechy (14,76 proc.), Litwa (25,84 proc.), Estonia (29,21 proc.), Chorwacja (27,29 proc.) oraz Rumunia (24,7 proc.).
Ekologiczny ratunek dla Polski
– Na razie nie ma warunków do tego, żeby się zmiana świadomości dokonała, bo walka o węgiel i cały klimatyczny konflikt został przez rządzącą partię uzewnętrzniony jako konflikt ideologiczno-polityczny – twierdzi Sufin-Jacquemart. – Nasz rząd jest ideologizowany i zamknięty w swoim własnym kręgu. Ma swoje własne antyprawdy na temat klimatu, które są zupełnie nienaukowe. M.in. z tego powodu pan prezydent wygaduje później głupoty dotyczące globalnego ocieplenia, a OZE staje się przedwyborczą grą, która ma pokazać suwerenność Polski i niezależność od Unii – kwituje.
Czy jest zatem dla Polski jakikolwiek ratunek? Ekspertka umiarkowanie optymistycznie twierdzi, że tak, jednak wiele zależy od tego, jak będzie rozwijała się sytuacja polityczna w Polsce. Na szczęście ekologiczny ruch już się rozpoczął, zaś transformacja energetyczna, jak przewiduje, będzie jednym z głównych tematów w nadchodzących wyborach.