Prywatność wymieniona na bezpieczeństwo. Policja zachwycona setkami kamer w polskich miastach
Inteligentny system monitorujący w nowoczesnym mieście to absolutna konieczność – twierdzą policjanci. Samorządy sekundują im, zapewniając o spadkach poziomu przestępczości, wynikających z instalowania systemów monitoringu, zwłaszcza tych inteligentnych. Eksperci wątpią jednak w to, by obecność kamer odstraszała przestępców. Mało tego, monitoring może w przyszłości mnożyć problemy niż je zażegnywać.
Warszawa jest jednym z miast, w których gęstość systemu monitoringu przekłada się na statystyki przestępczości. „Zdaniem urzędników w Poznaniu jest coraz bezpieczniej m.in. ze względu na rozbudowę monitoringu” – czytamy w tekście opublikowanym w 2017 r. na stronach portalu epoznan.pl.
Autorzy cytują statystyki: między 2014 a 2016 r. liczba przestępstw kryminalnych spadła z 13 400 do 10 800. Spadek liczby kradzieży wyniósł 20 proc., spadek kradzieży samochodów – 28 proc., spadek liczby bójek i pobić – 24 proc. Poznański ratusz przeznaczał na nowe kamery i modernizację systemu 1,4 mln zł rocznie.
Miasta zachwycone monitoringiem
Miasta uważają zatem monitoring za dobrą inwestycję, mimo że kryminolodzy – jak np. prof. Brunon Hołyst – zastrzegają, że spadek przestępczości to wypadkowa wielu czynników.
W dużych miastach kamery monitoringu mogą doprowadzić do spadku przestępczości notowanej przez policję o ponad 20 proc.•Fot. Marcin Wojciechowski / Agencja Gazeta
– Podgląd na żywo pozwoli ocenić dyspozytorowi, ile jednostek należy wezwać – dodawała. – Dojeżdżając na miejsce wydarzenia, będzie można zidentyfikować ewentualne zatory drogowe i znaleźć dla nich objazdy.
W Łodzi system monitoringu rozbudowywany był już czterokrotnie, a miasto właśnie zaczyna piątą przebudowę. Tamtejsze władze podsuwają własne statystyki: liczba wykrytych przez kamery „zdarzeń” rośnie – z 2678 w 2015 r. do 5114 w 2017 r. System nie tylko pokazuje, co dzieje się na ulicach, ale też niektóre urządzenia mogą skanować tablice rejestracyjne przejeżdżających aut.
Coraz chętniej w systemu monitoringu wizyjnego inwestują kolejne, również mniejsze, miasta. Portal Samorządowy cytuje też wyniki badań przeprowadzonych przez Fundację Panoptykon, z których wynika, że 61 proc. respondentów życzyło sobie zwiększenia liczby kamer na ulicach. Jedynie 15 proc. było przeciwnego zdania.
Jedynym niezaprzeczalnym pożytkiem ze stosowania monitoringu jest, zdaniem ekspertów, pozyskiwanie dowodów.•Fot. 123rf.com
– Sama obecność kamer odstrasza przestępców, zapobiegając włamaniom i aktom wandalizmu – przekonuje Piotr Bettin, menedżer ds. rozwoju biznesu inteligentnych systemów video z Konica Minolta. – Gdy natomiast dochodzi do wykroczeń czy wypadków, inteligentne systemy video pomagają służbom w koordynacji działań oraz wykrywaniu sprawców – dodaje.
Operatorzy potrafią wskazywać miejsca, gdzie najczęściej popełniane są przestępstwa, by zwiększyć tam liczbę patroli prewencyjnych. Redukują liczbę fałszywych alarmów nawet o 90 proc.
Nie wszyscy eksperci są przekonani co do tych argumentów. – Być może monitoring ma działanie prewencyjne i odstraszające, ale osobiście nigdy nie widziałem raportu czy analizy, które by takie twierdzenie w jednoznaczny sposób potwierdzały – mówi nam Jędrzej Niklas, ekspert London School of Economics. – Jedynym czynnikiem, który niezaprzeczalnie ma znaczenie przy zwalczaniu czy ograniczaniu przestępczości, jest pozyskiwanie dowodów potencjalnego złamania prawa – dodaje.
Duże miasta co roku przeznaczają na systemy monitoringu kwoty liczone w milionach złotych.•Fot. 123rf.com
Jak podkreśla analityk, wiele z kamer, które znajdują się w naszym otoczeniu, to atrapy lub urządzenia wyłączone przez administratora – zatem ich obecność sprowadza się w najlepszym przypadku do odstraszania, o ile potencjalni przestępcy w ogóle zauważą ich obecność.
– Problemów z kamerami jest na tyle dużo, że warto zadać sobie pytanie, czy ich obecność rzeczywiście jest potrzebna – konkluduje Niklas. Wskazuje, że rozwój technologii używanych w systemach monitoringu zaczyna kreować nowe problemy. – Np. związane z dyskryminacją, kiedy w grę wchodzą wyrafinowane metody rozpoznawania twarzy lub technologie biometryczne – precyzuje ekspert LSE.
Według niego, tego typu konflikty zaczynają się pojawiać w rozmaitych krajach Europy. – Sygnalizują je organizacje, które lokalnie zajmują się problemami grup marginalizowanych – wskazuje. – Np. na Węgrzech kamery są specjalnie umieszczone w dzielnicach romskich, by namierzać i kontrolować Romów. Są systemy wykrywające czy targetujące inne, konkretne grupy. Dochodzą zatem nowe aspekty, które pokazują zagrożenia, jakich nie przeczuwaliśmy – ucina.