Niemcy podjęli decyzję - rezygnują z węgla całkowicie. Ostatnią elektrownię zamkną w 2038 roku

Arkadiusz Przybysz
Niemcy rezygnują z węgla. Powołana przez niemiecki rząd komisja podjęła decyzję w sprawie przyszłości energetyki węglowej. W ciągu czterech najbliższych lat zostaną wyłączone węglowe instalacje o mocy ponad 12 gigawatów. Ostatnia elektrownia zostanie wyłączona w 2038 roku.
Niemcy do 2038 roku zrezygnują z elektrowni węglowych kodda / 123rf.com
Komisja podjęła decyzję po posiedzeniu, które trwało prawie 21 godzin - donosi serwis Deutsche Welle. Tylko jeden z członków komisji był przeciwko.

Przeciwko decyzji protestowali przedstawiciele niemieckiego przemysłu. Domagał się on zagwarantowania wielomiliardowych dotacji. Te miały pozwolić na zabezpieczenie się przed stratami związanymi ze wzrostem cen energii.

40 mld euro na zmiany strukturalne
Kraje związkowe, w których wydobywa się węgiel kamienny i brunatny mają otrzymać w ciągu najbliższych 20 lat, ok. 40 mld euro. Pieniądze te zostaną wydane na niezbędne zmiany strukturalne, związane np. z przekwalifikowaniem się górników.


W powołanie komisji zaangażowała się Angela Merkel. Od strony formalnej jej decyzja jest tylko pewną propozycją, jednak zdaniem "DW" istnieje dość spore prawdopodobieństwo, że jej decyzja zostanie wprowadzona jako niemiecka polityka energetyczna.

Zamknięcie ma czekać nie tylko niemieckie elektrownie węglowe, ale także te zasilane energią atomową. Ostatnia z nich ma zostać wyłączona do 2022 roku. Większość niemieckiej energii elektrycznej ma do tego czasu powstawać z odnawialnych źródeł energetycznych.

Najlepszy okres dla energii wiatrowej
Energia wiatrowa przeżywa właśnie w Niemczech swój najlepszy okres. Całkiem niedawno, bo dokładnie 1. maja, przez 2 godziny całe zapotrzebowanie na prąd zostało pokryte z odnawialnych źródeł energii.

Efekt? Tradycyjne elektrownie musiały dopłacać, by ktoś odebrał od nich nadmiar energii - relacjonował portal wysokienapiecie.pl. W ciągu całego tamtego dnia, OZE dało Niemcom 71,3 proc. całkowitego zapotrzebowania.

Ale nie w Polsce
Jak sytuacja energetyka odnawialna w Polsce? W zasadzie dokładnie odwrotnie. W 2016 roku PiS przyjął ustawę w myśl, której wiatrak można stawiać w odległości nie mniejszej niż 10-krotność jego wysokości od zabudowań mieszkalnych. To najbardziej restrykcyjne przepisy w Europie.

Działalność elektrowni wiatrowych dobija dodatkowo uchwalone w ubiegłym roku prawo, które znosi tzw. opłatę zastępczą. Płaciły ją firmy sprzedające energię, jeśli nie chciały kupować energii ze źródeł odnawialnych.

Opłata za każdą niekupioną megawatogodzinę wynosiła 300 złotych. Teraz to 125 proc. ceny tzw. zielonego certyfikatu, który kosztuje obecnie niewiele ponad 30 złotych. W efekcie produkcja prądu ze źródeł odnawialnych, szczególnie wiatraków stała się kompletnie nieopłacalna.